poniedziałek, 3 października 2011

Po weekendowo




Na początku-czy ktoś może mi poradzić? Cały czas mam jakieś problemy z tym blogerem. Ostatnio nie mogę zamieszczać komentarzy-tak więc nic u Was nie komentuje. No do d... Wpisuję komentarz, a jak klikam żeby go zamieścić to po sekundzie znika. Jakaś czarna dziura.



No a co do weekendu to w piątek byliśmy oglądać jak samolot ląduje i startuje (akurat, ten którym my lecieliśmy). Generalnie myślałam, ze większe zrobi to na mnie wrazenie. A w sobote byliśmy na koncercie Dżemu. Super, bo to nasz ulubiony zespół. I tyle wspomnień się z nim wiąze....No było zajebiście. J dostał bilety z pracy-co jakiś czas, do tej pory na 8 marca jego zakład funduje pracownikom takie koncerty-byliśmu juz na Budce Suflera i Perfekcie. Ponieważ są to występy sponosrowane prze różne zakłady, nie koncerty takie typowo dla fanów tak więc publiczność też różna. Nie mówiąc już o starszych paniach i małych dzieciach na Dżemie zobaczyć można było panienki na różowo poubierane, a J się bardzo śmiał jak chodziły hostessy i próbowały sprzedawać różne gadżety typu królicze uszy, świecące opaski itp badziewia. Ale prawdziwi fani Dżemu tez byli. I co najważniejsze w różnym wieku. Oczywiście głównie młodziez-co pozwoliło mi poczuć się staro. Ale był też np ojciec z córka i oboje spiewali teksty i skakali. Ale i byli tak zwani przez mnie "chłopcy surferowcy", z włosami dłużymi trochę niz Beatelsi, zaczesanymi do przodu od samego czubka głowy, grzywka zaczyna im sie z tyłu. Jakoś totalnie mi sie kojarzy to z surferami z San Francisko z lat 50tych. No więc taki chłopiec z jednej strony skacze, śpiewa i przezywa koncert, a z drugiej co 5 sekund poprawia sobie te mistenie ułożoną fryzurkę. Troszkę mnie to śmieszyło-chłopcy tak wypicowani. Choć oczywiście wszystko ma dawać efekt niedbałości. No ale koncert super. Wypiszczałam, wykrzyczałam się za wszystkie czasy. Myślałam,że w niedzielę starcę głos, ale jest ok. Oprócz tego, że "paniusia" poszła na kocert w butach na obcasach no i w nich skakała. Potem tak mnie nogi bolały, że J kawałek niósł mnie do domu "na barana". Prawa stopa spuchła mi jak bania. Masakra. Wczoraj aż musiałam w balerinach chodzić, bo w inne by mi się stopa nie zmieściła. Niestety smarowanie żelem srednio jej coś dało. Co prawda dziś do pracy doszłam w szpilkach, ale dobrze, że na wszelki wypadek wzięłam sobie baleriny. Mam nadzieję, że to mi przejdzie,choć chyba średnio się na to zanosi, bo nie bardzo ta gula maleje. Ale chciałam to mam. Co do koncertu to staro sięp oczułam, bo tyle dzieciaków, a ja przeciez czuję się młodo, jak dwudziestolatka, tylko, że dla tych dzieci to dwudziestolatka już jest stara. Ach-co do były za czasy licealne, gdy się hulało po różnych tego typu imprezach i wszystko miało taki inny smak. Ale nie wróciłabym do tamtych czasów tak narawdę. No tylko, że "za moich czasów" na koncertach zawsze, ale to zawsze był młyn, było pogo. A w sobotę-no nawet próbowali, ale po chwili przeradzało się to tylko w skakanie. Oj jakbym miała inne buty to bym im pokazała co to pogo. Ogólnie koncert super fajny. Przed koncertem pozwoliliśmy sobie na piwko, potem na następne i w efekcie tego wczoraj tak mnie głowa bolała, że nie mogłam myśleć. Dlatego niedziela spokojna, pojechaliśmy tylko do dwóch sklepów, bo J poszukuje butów na zimę i wróciliśmy do domku, gdzie zmęczenie szybko nas zmorzyło.



A dziś, po miesiacu wakacyjnej przerwy idę na siłownię. Czuję, że brakowało mi tego. W tym tygodniu, po przerwie, żeby rozruszać wszystkie mięśnie trening obwodowy. Jutro pewnie nie będę się mogła ruszyć.



Ponieważ nie mogłam odpowiedzieć na komentarza w komentarzach to:



Zapisane myśli: Mojej mamie też na początku się nie za bardzo podobała, zwłaszcza, że wcześniej mnie widziała w bardziej "tradycyjnych" i była zauroczona, wzruszona i zachwycona. Dlatego też miałam tyle wątpliwości, że wielu osobom może się nie podobać, czy szokować (zwłaszcza chodzi mi o Teściów i siostrę J, bo zdanie innych to już trudno). Ale czuję, że po przymierzeniu tej sukienki nie mogłabym mieć innej, bardziej „tradycyjnej”.



Mademoiselle: Dzięki.



Żono Męża: No właśnie nie była droższa od innych sukien. Fajnie tez, ze w tym sklepie są rózne zniżki np. za zapłatę całości kwoty od razu. Szkoda, że nie było mojego rozmiaru i koloru sukni na manekinie, bo to tez wtedy jest wiele taniej. Np. ta Livia byłaby dla mnie tylko do dopasowania więc zrobiła się o wiele tańsza, no ale jejnie wybrałam.



Kwiatuszku: No do mojej figury idealnie pasuje, bo nie wyszczupla mnie, a też nie jest jakaś wielkalaśna i rozłożysta, ze mnie nie "przytłacza", bo ja jestem drobnej budowy. I pasuje do mojego charakteru.

Pozdrowienia i miłego tygodnia.
Byle do weekendu;)

6 komentarzy:

  1. No i dobrze, bo to TY masz się w niej czuć dobrze i to tobie ma się podobać :) :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Dżem :) W maju mieliśmy okazję ze znajomymi wyskakać się na koncercie, w ramach dni miasta. Potem dwa dni nie mogliśmy mówić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też byłam na perfekcie w tym roku :) ale tak z przypadku :P
    A co do noszenia 'na barana' to z E. raz tak dla zabawy po mieście chodziliśmy, to tak się śmiałam, że się bałam, żeby nie spaść :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu problem ze znikaniem komentarzy może wynikać z ustawienia filtra antyspamowego. Jeśli filtr będzie Twój komentarz uznawał za spam przerzuca ją do osobnej zakładki - spam - dostępnej w "komentarze" po zalogowaniu się.

    Taki zakładowy koncert chyba nie oddaje realiów prawdziwego koncertu. Ale i tak słuchania Dżemu na żywo Ci zazdroszczę :)

    zapraszam czasem i do nas:
    http://szeptyszczescia.blogspot.com/

    M.

    OdpowiedzUsuń
  5. M-no zakładowy koncert to nie to samo,ale i tak było supper. A niestety w spamach też nie ma moich komentarzy.

    Paulinko-ja też się tak śmiałam, żę bałam się, żę spadnę.
    Kasiu-ja najbardziej lubię Dżem ten z Ryśkiem

    OdpowiedzUsuń
  6. No raz się komentarze umieszczają-raz nie?? Orłem blogowym to ja nie jestem

    OdpowiedzUsuń