wtorek, 31 stycznia 2012

Historia zaginionej patelni, fajnej koleżanki i inne...

Coś dziwnego stało się w naszym domu-zaginęła patelnia. Dziś po treningu chciałam sobie przygotować obiadek, sięgam do szuflady pod kuchenką, gdzie trzymamy patelnie...a tu... patelni, na której smażę sobie strawę nie ma??? Gdzie się podziała, co się z nią stało nikt nie wie??? Normalnie nieprawdopodobne, żeby gdzieś się taki przedmiot zapodział?? Jesteśmy w szoku, bo naprawdę nikt nie wie co się z nią stało.

Z innych spraw to tak wyglądał prezent ode mnie i taty dla mamy na urodziny.
Zgadnijcie ile kosztował taki torcik...18 zł. Weszłam do cukierni, by na tę okazję kupić z 4 napoleonki. Napoleonek nie było, ale zobaczyła takie ładne ciasto-nutellę i to takie tanie. Jedna napoleonka czy w-zka kosztuje 3 zł, a tu taki torcik 18. No to kupiłam. Na dodatek pyszny. J kupił jeszcze bombonierę i wręczyliśmy prezent. Podobał się mamie. W sobotę wystroiła się w nowy komplecik biżu.
Co do pozostałych obchodów mamy urodzin to szkoda gadać. Cały dzień siedziałyśmy z mamą w kuchni, a siostra ze szwagrem wpadli jak po ogień, nie byli nawet dwóch godzin, jeszcze bardzo zdziwieni, że takie przyjęcie jest, bo myśleli, że będzie tylko coś na słodko. Szkoda słów więc do tego nie wracam.

W niedzielę byliśmy z J w kinie na "Sztos 2". Polecam.
Weekend szybko minął i znów zaczął się kolejny tydzień.

W środę wróciła do mnie do pokoju w pracy koleżanka, którą zatrudniono mi do pomocy. Wcześniej oddelegowano ją do innych zadań, a teraz jest ze mną. Od razu dni w pracy szybciej i milej mijają. Niestety efektywność pracy przy dwóch osobach chyba trochę chyba spadła. Nie możemy się nagadać. Dziewczyna jest fajna, nadajemy na tych samych falach. Dawniej była u nas na stażu i jak odeszła na emeryturę pani co ze mną pracowała i prezes wyraził zgodę na zatrudnienie kogoś to ją zatrudniono. Niestety tylko na zastępstwo. Ale dobrze, że narazie jest. Na dodatek zgadałyśmy się idealnie. Tak więc dni mijają nam na śmichach-hihach i pogaduchach przerywanych pracą. Troszkę przesadzam, ale czasem trudno utrzymać nam dyscyplinę pracy. Narazie nic pilnego się nie dzieje więc ok. Ale znając specyfikę naszej pracy w każdej chwili może spaść nam na głowę 1000 pilnych i ważnych rzeczy do zrobienia na wczoraj. Teraz więc będzie spadać na dwie głowy;) Moja firma i moja praca jest dość specyficzna, dlatego trudno pisać nie zdradzając szczegółów, ale wydaje mi się, że kierownik boi się, że ponieważ teraz będę mieć ślub to dużo może nie być mnie w pracy, a potem może jakaś ciąża, a generalnie nikt na moich obowiązkach się nie zna. Kierownik też (niestety) i nie chce się poznać więc chciał bym komuś przekazała swoją wiedzę by mógł mnie zastąpić w razie nieobecności, by czy kierownik czy kto inny nie musiał się na tym poznawać, bo wszystkim wydaje się to skomplikowane. Mnie nie, dlatego, że parę lat w tym siedzę i pewnie każdy by się do tego nadawał, ale nikt nie chce, bo wnioski i umowy, sprawy w moim programie są kobylaste. U innych wniosek i umowa ma 5 stron, u mnie ok 20, 30, 70-różnie. Pewnie dlatego się boją, a tak naprawdę nie ma czego. Ale i dzięki temu jestem postrzegana za jakże mądrą osobę (nie mówię, że nie jestem, ale bez przesady). Na początku też była to dla mnie czarna magia, ale kobitka co się tym zajmowała z czasem wprowadziła mnie w temat, a że głupia nie jestem to skumałam o co chodzi. Niektórzy, co z nią pracowali bardzo się skarżyli i nie chcieli pracy w tym temacie, może rzeczywiście nie rozumieli??? Ale koleżanka jest kumata i już widzę, że wprawi się dziewczyna. Na początku też się bardzo bała. Jak jechałyśmy w listopadzie na delegację to miała stresa, ale sobie spoko poradziła i teraz też sobie radzi. Tak więc fajnie. No a ja będę trochę odciążona no i czas milej i szybciej mija, bo dziewczyna fajna. Od razu bardziej chce mi się do pracy przychodzić, bo jak cały dzień sama w pokoju byłam to czas się wlókł, a teraz z fajną osobą to leci jak szalony nie wiadomo kiedy. I tak mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem.

Dziś po przerwie byłam na siłce-trening poszedł szybko, sprawnie i efektywnie. Nie było lipy-pompa była;)
Potem szybciutko obiadek i poszłam na pocztę wysłać w końcu swoje zaproszenia na ślub i wesele do rodziny i znajomych zamiejscowych. Narzeczony wysłał tydzień temu. Ale za to ja dostałam znaczki walentynkowe "Kocham Cię"-jakie tematyczne;)
Byłam też w Biedronce po pyszne jogurciki-bardzo polecam jogurty biedronkowe truskawka panna cotta i bananowe, ale panna cotta wygrywa-smakuje jak ciasteczko;) MNIAM pynia! Jogobelli też są pyszne, ale droższe oczywiście. A właśnie ta moja koleżanka z pracy pod blokiem ma Biedronkę i od czasu jak ją jej wybudowali to przynosi wieści o dobrych produktach z Biedronki. Co prawda jogurty ja znalazłam i teraz jemy je prawie codziennie.
Będąc w Biedronce wypatrzyłam jeszcze jedną rzecz-elektryczną maszynkę do mielenia mięsa Zelmera z szatkownicą do warzyw za 199 zł. W zeszłym tygodniu kupiliśmy z J sobie maszynkę, ale za 400 zł, bo zależało nam właśnie na tej szatkownicy i była tylko ta za cztery stówy. A tu w Biedronce taka tania. Co prawda inna, jakiś starszy model bo 500 coś tam, a nasza 800 coś. Ale o połowę tańsza. No trudno.

A od jutra zmieniamy godziny pracy i będę teraz pracować od 7.30 do 15.30 -dla mnie super, ile wolnego dnia się zyska. Tylko w piątki od 8 do 16.

No a teraz po spożyciu pysznej odżywki białkowej siusiu, myć się, paciorek i spać, bo jutro wcześniej trzeba wstać;)

Ale napisałam tak od sasa do lasa i to tak dużo, ale trudno. Następnym razem postaram się o ciekawszą i zwięźlejszą notkę;)
Pozdr

środa, 25 stycznia 2012

Zaproszenia

Tak było nad morzem;)
















Jak już napisałam w poście wcześniej było fajnie, ale nie miałam wtedy juz sił wklejać zdjęć więc dziś mała pamiątka z podrózy;)


W piątek będą mojej mamy 60te urodziny. Z tej okazji kupiłam jej kolczyki i wisorek z perłami i do tego łańcuszek. Jutro jeszcze kwiaty dokupie w Galerii Kwiatów, gdzie robią niesamowite bukiety. Niestety nie są one tanie więc tylko na szczególne okazje robię tam zakupy.


Obchody będą w sobotę, bo będzie to połączone z Dniem Babci i Dziadka, bo w weekend byliśmy przeciez na wyjeźzie i mała Natalka nie mogła złozyć dziadkom zyczeń;) Siostra ma zrobić tort, mam nadzieję, ze wyjdzie jej zjadliwy, bo na Święta się nie popisała. Ja chciałam zamówić z takiej okazji, ale ona nie, ze zrobi. Niech robi, tylko niech się do czegoś nada. W końcu dzis mnie "zdenerwowała" i sie w esach trochę pokłóciłyśmy o tego torta, bo nawet nie chciała powiedzieć jaki smak będzie. Brrr-wkurzyłam się. J wymyślił, ze jak taka jest to w piątek, w dniu mamy urodzin kupimy 4 napoleonki i tyle. No a w sobotę ja bedę robić pieczen rzymską i na pewno inne smakołyki trzeba będzie wymyśleć i zrobić na tę okazję;) Zapowiada się więc sobota w kuchni-dla mnie bomba!!


A jutro na obiad eksperyment w naszym domu-makaron ze szpinakiem. U nas w domu nie jada się szpinaku, bo nikt nie lubi (oprócz mnie). Ja jadłam kilka razy u kolezanki i mi smakował więc jutro postaram się przekonać rodzinę. J jak narazie nie chce się przełamać i próbować takich rzeczy.


A ze spraw weselnych to zaczeliśmy na wyjeździe akcję rozdawania zaproszeń. We wtorek wysłaliśmy je do Narzeczonego "gości z daleka", a dziś wyślemy moje (brakuje mi juz tylko jednego adresu więc mam nadzieję, ze do popołudnia mama go zdobędzie). A potem będziemy jeździć po naszym mieście i zapraszać rodzinę na miejscu.


I w końcu pokazę Wam jak te zaproszenia wyglądają:




























A teraz inne zaproszenie, do zabawy w ulubione seriale. Otagowała mnie Kinia więc się bawmy;)






Troszkę mam z tym kłopot, bo nie oglądam za wielu seriali, ale coś wymyślę:

1. SERIALE KULINARNE-chyba nikogo to nie ździwi, ze oboje z J pasjami oglądamy programy i seriale o gotowaniu. Lubimy wszystkie tego typu, ale juz najbardziej kulinarno-podróznicze. Mozna zaczerpnąć z nich wiele inspiracji i pomysłów do gotowania. Kuchnia TV u nas rządzi, to jeden z niewielu kanaów, przy którym jedno z nas nie marudzi-przełącz, długo to jeszcze potrwa? Ale takie programy są tez i na TVP1 i 2 i innych. No więc z seriali głównie oglądam kulinarne.

2. SERIALE KRYMINALNE-tu juz w oglądaniu pozostaję osamotniona, J nie przepada. A ja od małego uwielbiam i książki i filmy o tej tematyce. Z inteligentną intrygą, nie jakieś tam sensacyjne, ale prawdziwe kryminały. Sherlok Holmes i detektyw Poiret to ulubione postacie. Za młodu "007 zgłoś się" zresztą powtórki tez ogladam (J bardzo nie lubi-mówi, ze to ubek). A pamięta ktoś "Dempsey i Meykpis na tropie"??-od razu przepraszam,ale pisowni tytułu nie pamiętam. A w soboty leciał "Detektyw w sutannie" . No to jak byłam mała. Teraz często "CSI-kryminalne zagadki"-wszystkich miast i inne seriale, duzo Uniwerasl Chanell, sa tam prawie same seriale kryminalne i takie, których akcja toczy sie na sali sądowej. Ale od biedy i "Ojcem Mateuszem" nie pogardzę.

3. KLAN-tak z sentymentu. Jak się rozpoczynał Agnieszka Lubicz była w klasie maturalnej-ja tez i w klasie często były porównania nas z nią. Potem długo nie oglądałam. Ale jak poznałam J powiedział,ze lubi Klan-zdziwiłam się co to za facet co ogląda Klan????A teraz razem sobie oglądamy, głównie bardziej dla śmiechu niz ze względu na wartką akcję;) Opis serialu w skurcie: perypetie zyciowe rodziny Lubiczów i ich przyjaciół;)

4. RODZINKA.PL-akurat wczoraj była i tak mi się przypomniała. Sympatyczny, taki ciepły i śmieszny. Chciałabym zeby moja rodzina w przyszłości taka była. Generalnie w opisie nalezałoby umieścić-perypetie zyciowe przeciętnej rodziny "znad Wisły", ale która przeciętna rodzina znad Wisły ma taki dom??? J nie przepada-jak oglądam czeka na koniec serailu;) Ale zamiast tego ma być jakiś inny serial, tez o jakiejś rodzinie z tytułu wywnioskowałam.

5. ŚWIAT WG. KIEPSKICH-muszę go tu umieścić, bo często oglądam-od razu napiszę, że średnio lubię, niektóre odcinki są śmieszne, ale niektóre żenujace albo nudne. Ale oglądam często bo to ulubiony serial J.

I to chyba wszystkie.

A teraz zapraszam do zabawy:

1. Żonę Męża
2. A_normalną
3. Tomaszową
4. Margolkę
5. Kwiatuszka


Proste zasady:

1. Opublikuj na blogu tego taga

2. Napisz kto Cię otagował

3. Wymień i opisz kilka swoich ulubionych seriali

4. Zaproś do zabawy conajmniej 5 blogerek


P.S. Siostra łaskawie napisała jaki tort planuje-na serkach mascarpone. Moze być dobry. tylko się wielce obraziła, bo juz mi mówiła jaki ma on być, a ja bezczeknie zapomniałam i nie chciała powtórzyć, to ja jej powiedziałam,zeby nie był taki jak na święta, bo to nie był strzał w dziesiątkę. I teraz łaskę robi, ze zrobi. A niech nie robi-afere kręci z niczego. Ja nie mam zamiaru się z tego powodu przejmowac i denerwować. Chociaż się przejmuję, naprawde nie rozumiem dlaczego nawet jeśli juz mówiła co to będzie to takie trudne było żeby powiedzieć jeszcze raz. Obraziła sie o to-ale o co tu sie obrazać?? Czy ja jestem jakaś neinormalna, ze nie widzę w tym nic strasznego???No i nie wiem czy zrobi tort czy nie. Najwyzej nie będzie. Idiotyzm.

wtorek, 24 stycznia 2012

Wróciliśmy

Dziś rano wróciliśmy znad morza.

Wyjazd się udał, zabawa na weselu super i na poprawinach tez. W obu przypadkach dotrwaliśmy do końca, no i oczywiście byliśmy pierwszą parą na parkiecie. Stopy bolą mnie do teraz, a tańcowałam i w butach i bez. No były tańce hulańce. Mimo, ze był tylko ślub cywilny to i tak się wzruszyłam. A Pan Młody ledwo co wypowiedział przysięgę, usta się ruszały, a słów nie było słychać, bo gardło się bidusiowi ściskało. Panna Młoda miała piękną suknię i okazało się, ze narzeczony razem z nią wybierał. No i po tym wszystkim jeszcze bardziej nie mogę doczekać się naszego wesela. Jeszcze ciut ponad 4 miesiące. Rozdaliśmy tez pierwsze zaproszenia więc do przodu. W poniedziałek byliśmy na plaży. Ogólnie wyjazd udany, ale dziś krótko, bo jestem juz bardzo śpiąca.

W przyszłym tygodniu planujemy rozejrzeć się za garniturem dla Narzeczonego.
A dziś wysłaliśmy zaproszenia J, jutro wyślemy moje, bo brakuje mi jeszcze 3 adresów. No i zostaną te do rozdania na miejscu;)
Postaram się niebawem wrzucić zdjęcia, ale dziś brak mi juz sił;)

Było fajnie i spędziliśmy super chwile z Narzeczonym;) Fajnie.
Niestety jutro powrót do pracy i rzeczywistości.
Pozdr

piątek, 20 stycznia 2012

Wyjeżdżamy!!!

Dziś wieczorem wyjazd!! Nad morze, do Darłowa, na wesele;)

Jak juz pisałam na początku nie miałam chęci jechać, ale teraz już mam, a wręcz nie mogę się doczekać. I samego wesela i ogólnie tych kilku wolnych dni spędzonych w całości z J. Mam nadzieję, ze zabawa będzie przednia i wyjazd udany. Poprzedni był super (3 lata temu).


Oprócz tego z nowości to w środę przyszły nasze zaproszenia;) Są super, później postaram się je Wam pokazać. Ponieważ oboje z J lubimy kolor niebieski są one z niebieskimi kwiatkami, w niebieskiej kopercie, z niebieską wstążką;) Na dodatek były bardzo tanie, bo 1,70 zł za sztukę. Ponieważ wiemy co robimy z zaproszeniami na ślub po imprezie nie chcieliśmy przeinwestowywać w nie, ja oczywiście chciałam zeby były śliczne. Moze dla J to tylko kartka papieru i choć to tylko kartka papieru to dla mnie wyjątkowa, dlatego chciałam by były ładne. I udało się, są super, takie jak chciałam, skromne, proste, bez udziwnień - śliczne i tanie;)

A tekst jest taki:

Wszem i wobec i każdemu z osobna wiadomym się czyni,

iż pięknym uczuciem połączeni, ślubować sobie będą

Miłość, Wierność i Uczciwość Małżeńską

Małgorzata ....................... i J....................

Na uroczystość zaślubin zapraszają

Sz. P. ..........................................................

Rodzice i Narzeczeni.

Owe zaślubiny przed Bogiem

powagą Kościoła potwierdzamy

dnia 9 czerwca 2012 roku,

gdy dzwony wybiją godzinę 17.00

w kościele pw. ..............................................

przy ul. .......................

Po ceremonii kościelnej

zapraszamy Sz.P. na przyjęcie weselne

do sali .......................................


Oczywiście na zaproszeniach nie ma miejsc wykropkowanych, usunęłam dane osobowe i adresowe (tak na wszelki wypadek, by tłumy wielbicieli bloga nie otoczyły nas na ślubie-hihihi)

I jest jeszcze drugi tekst, dotyczący prezentów:


Aby ulżyć Wam w udręce, co za paczkę dać w prezencie?
Młoda Para podpowiada i zarazem pięknie prosi,
By nam kwiatów nie przynosić,
Stąd wiadomość ku publice:
Chcemy z winem mieć piwnicę!


A ponieważ zapomnieliśmy na zaproszeniach wspomnieć, by goście potwierdzili przybycie będziemy do zaproszeń dokładać karteczki, w formacie wizytówek z prośą o potwierdzenie przybycia do 15 maja i z naszymi numerami telefonów.

No i w ten weekend właśnie tez wręczymy pierwsze zaproszenia tej rodzinie, do której jedziemy;)

Życzę sobie i Wam udanego weekendu;)
Buziaki

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Sushi sobota i niedzielny obiad+wtorkowy dopisek

I kolejny weekend minął za szybko;)

W sobotę wstałam wcześnie by zrobić szybkie zakupy i posprzątać mieszkanie przed 10 zanim księdzu po Kolędzie wejdzie. Sprzątanie naprawdę było ekspersowe;) Na szczęście o 12 było po Kolędzie. Niestety ksiądz nie był ten, co chę bym nam udzuielał ślubu, a miałam jakieś takie przeczucie, że moze on przyjdzie. Chwila bezsensu rozmowy i poszedł. Był to ksiądz, który od niedawna jest w parafii i nie zna parafian tak więc trochę zawiedziona Kolędą jestem. wazne ze dom poświęcony.

Potem szybciutko zrobiliśmy z rodzicami obiadek, a po nim przyjechał J i pojechaliśmy do centrum handlowego. J wymyślił zeby zrobić sushi. Zakupiliśmy potrzebne rzeczy i do dzieła. Przy tym kilka razy się posprzeczaliśmy, taki małe głupie sprzeczki-ryz się przypalił, nie ten garnek itp, takie głupoty. Nie lubię takich sytuacji. Oboje z J jesteśmy dość nerwowi, a on to juz bardzo i od słowa do słowa i nerwy. No ale po chwili wszystko wraca do normy. Na początku drazniło mnie to, teraz nieraz tez, ale wole zebyśmy dali upust uczuciom i by było juz po wszystkim niz chować w sobie jakies smutki. Zresztą juz w centrum handlowym nakrzyczeliśmy na siebie w supermarkecie, aż się ludzie na nas patrzyli. Ale potem jest ok. Po prostu i ja i J wyrzucamy z siebie pierwsze nerwy i emocje opadną-i najwazniejsze wtedy zeby nikt nie miał do nikogo potem przez godzinę pretensji. Jest to po prostu chwila nerwowości. Kiedyś się o to wkurzałam, ze jak to On krzyczy na mnie, a teraz i mi z tym jest lepiej, bo On warknie to i ja sobie krzyknę i koniec tematu. Nie wiem czy to się sprawdzi i czy to dobry pomysł na zycie we dwójkę, narazie jest dobrze.

No ale sushi wyszło pyszne i o połowę tańsze niz w HanaSushi, a składników zostało nam na kolejne kolacje, tylko rybkę dokupić. No i wyszło dwa razy tyle sushi. Robiliśmy tradycyjnie z łososiem i jako innowację z krewetkami. Łosoś oczywiście wygrywa. A teraz kilka fotek z naszej pracy. Specjalnie dla Was robiłam:
No i koniec-nie ma juz nic;) Mniam.

Ja do tego wypiłam dwa drinczki z Jackiem Danielsem-jeden tematycznie z gingerem, a drugi z colą. A J poniewaz kierowca musiał zadowolic się zieloną herbatką. Potem oglądaliśmy film o braciach Kliczko i spać.

W niedzielę przed 11 przyjechał J i poszliśmy zakupić mu garderobę na wesele: czarną koszulę i biały krawat. Ja zrobiła zapas rajstop-za co zapłaciłam niemal tyle co J za swoje zakupy. Kupiliśmy jeszcze winko dle Jego siostry i po 13 pojechaliśmy do niej. Obiad jak obiad-gadka szmatka, miło było. Potem i kolacja. Wyszliśmy objedzeni jak bąki, bo dobre rzeczy były. Dostałam przepis na pyszne śledzie-z czosnkiem i oregano, wymoczone chwilę w occie. Pyszne. Ale dla mnie najwazniejsze, ze zagadałam z siostrą J czy mi zrobi make up na nasz śłub. Generalnie dla nas obu było to oczywiste, ze tak-ale wypadało z mojej strony zeby jej zapytać. No więc z kosmetyczką mam załatwione!!!

We wtorek albo w środę mają przyjść juz nasze zaproszenia więc nam morze pojedziemy z zaproszeniami na Nasz ślub;) Jedno tylko odwaliliśmy, ze na zaproszeniach nie ma zeby goście potwierdzili do tego a tego swoje przybycie. Trudno-będę msuiała zrobić osobne kartki, wydrukować i będziemy ciąć i dokładać do kopert.

I wiecie co-zrobiła mi sie juz ochota jechać na to wesele nad morze. Fajnie. Wypisałam dziś urlop na przyszły poniedziałek i wtorek. I juz się nie mogę doczekać.

No a w następny piątek urodziny 60te mamy-trzeba coś ekstra wymyśleć.

Na koniec składam zazalenie do blogera-bo dziś nie mogę na blogerze nic skomentować, ani u was ani nawet komentarzy do moich notek przeczytać. Moze do wieczora to minie to potem najwyżej sie u Was odezwę;)

Jest wtorek i nadal komentarze mi nie działają. Ale się wściekam!!!

piątek, 13 stycznia 2012

I już piątek

Jak ten tydzień szybko minął. I tak tydzień za tygodniem...i znów minie rok nie wiadomo kiedy. No a w między czasie Nasz Ślub;)

W sumie tydzień bez rewelacji. Na siłce śmiesznie, w pracy spoko, ale trochę sennie a robota się sama nie zrobi, z J wspaniale, choć w tym tygodniu przez siłkę i pracę Narzeczonego się mało widzieliśmy.

Zaproszenia zamówione. Mam nadzieję, ze dotrą do Nas przed następnym piątkiem to na wesele pojedziemy z naszymi zaproszeniami;)
Wysyłając listę gości do personalizacj na zaproszeniach potem pomyślałam, ze to okropne, ale nie wiadomo czy wujek (na którego wesele wnuka jedziemy) naszego wesela dozyje. Okropność. Na to wesele tez mam średnio ochote jechać. Jak uwielbiam wesela tak na to nie za bardzo chce mi się jechać. Bo jak tu się weselić, jak wujo chory. Bilety na PKS juz kupione.

Co doplanów na ten weekend to dziś będziemy oglądać "Sztos" żeby sobie film przypomnieć, bo jak wejdzie "Sztos 2" do kin to się wybieramy.
A w niedzielę idziemy zakupić z J czarną koszulę i biały krawat na to wesele. A potem idziemy na obiad do siostry J i jej chłopaka.
Jutro czekamy na księdza po Kolędzie. Chciałabym zeby przyszedł do nas ten, który chcę by udzielił nam ślubu. Porozmawiała bym przy okazji o tym i owym;)

No to chyba na tyle.
Miłego weekendu!!

poniedziałek, 9 stycznia 2012

5 miesięcy

Dokładnie za 5 miesięcy odbędzie się Nasz Ślub;)

Naprawdę coraz bardziej nie mogę się doczekać, a zarazem coraz bardziej to do mnie dociera i coraz bardziej nie mogę w to uwierzyć. Jednak i ja spotkałam Kogoś z kim chcę, pragnę związać się do końca zycia, być z Nim juz na zawsze i cały czas być dla Niego, no i On chce być ze mną;) Nie będą juz Gosią G. tylko Gosią M.

Z tej okazji wczoraj zajęliśmy się wyborem zaproszeń na ślub. Poszło nam to bardzo szybko i sprawnie-spodobało nam się od razu to samo, wierszyk tez szybko, byle nie był za długi, naiwny i mdły, czcionka-ozdobna a czytelna;) I wybrane. Tylko jeszcze doprecyzowanie list naszych gości i wyślemy zamówienie.

Z tej równiez okazji dziś zadzwoniłam do salonu sukien ślubnych i umówiłam sie na przymiarki mojej sukni-10 kwietnia i 9 maja;)

Weekend minął nam super. Nic specjalnego nie robiliśmy, ale spędziliśmy ze sobą więcej czasu. No i między nami znowu dobrze. A nawet super;)

Weekend mieliśmy trochę filmowy-w piątek obejrzeliśmy "Kreta" z Marianem Dziędzielem i Borysem Szycem. W sobotę "Zero" z całą masą dobrych polskich aktorów, m. in. z Andrzejem Mastalerzem, moim ulubionym aktorem Teatru Jaracza w Łodzi (bo jestem z Łodzi). A w niedzielę "Skąd wiesz?". Dwa pierwsze filmy polecam z całą odpowiedzialnością. Naprawdę dobre kino. Oba dośc cięzkie, ale naprawdę super. No a w niedzielę komediopodobny produkt amerykański-dla rozluźnienia;) Po połowie filmu nie mozesz doczekać się końca, który doskonale jaki będzie wiesz od drugiej minuty filmu. J marudził, ale obejrzeliśmy do końca, bo jak coś zaczynam to trzeba skończyć. Nie dotrwałam tylko do końca, ani nawet połowy filmu "Głupi i głupszy". Poza tym lubię Reese Witherspoon.

Wczoraj tez przyrządziliśmy sobie kolacyjkę meksykańską-tortillę z warzywami, ale następnym razem naleśniki zrobimy sami (te były kupne).
Juz nie raz pisałam, ze oboje z J lubimy gotować. I naprawdę fajnie jest razem coś pichcic w kuchni. Juz w sobotę widziałam, ze J ma chęć coś pogotowac i zjeść coś innego na kolację niz kanapki. Ale nie przyszło nam nic do głowy. Na niedzielę wymyśliliśmy Meksyk.
Bardzo lubię jak to co ugotuję J smakuje. Muszę się pochwalić- w piątek robiłam kotety mielone (J ulubione), w sobotę J miał mielone w pracy i w domu-ale moje najlepsze. Nie to, ze tak powiedział przez grzeczność czy by sie podlizać, bo taki nie jest i mówi prawdę jak coś mu smakuje i jak nie i jak ktoś zrobi coś smaczniej niz ja to tez powie. Tak więc śmiałam się, ze nie będzie mówił na moje mielone-ze mamusi były lepsze;)

A od dziś nowy plan treningowy. Wydaje mi się masakryczny, ale zobaczymy. Trening na siłę. Kolezanka jeszcze nie widziała. Ale jakoś pociągniemy;)

A jeszcze co do kolezanki, to wyprowadziła sie od Narzeczonego, ale są nadal razem. Nie mieszkają razem, ale związek się nie skończył, dali sobie jeszcze jedna szansę. Nie oceniam tej sytauacji-kazdy ma swoje zycie i swoje racje. Chciałabym tylko, by kolezanka była szczęśliwa.

No i jeszcze przed nami wydarzenie, na które czekamy, do którego odliczamy. Wesele 21 stycznia nam morzem. Szybko zleci i nim się obejrzymy będziemy jechać. Mam nadzieję, ze będzie fajnie. Niestety jest to tylko ślub cywilny. Ale i tak okazja do zabawy, spotkania z rodziną i spędzenia więcej czasu ze sobą. W niedzielę wybieramy się na rynek by J kupił sobie koszulę i krawat. Ja pójdę w jakiejś sukience spośród tych co mam, no chyba, ze trafi sie gdzieś przypadkiem jakaś superowa i tania. Wczoraj tez zakupiłyśmy z mamą prezenty dla synka córki mojej siostry wujecznej, której syna jest właśnie to wesele (ale zagmatwane nie???-nie dla mnie).

No to chyba tyle wieści ze świata Gosi;)

Udanego tygodnia i byle do weekendu;)

czwartek, 5 stycznia 2012

Trochę lepiej

Nie lubię początków Nowego Roku tak z zasady, ale w tym naprawdę w nie za fajnym nastroju przywitałam ten rok. Zwykle bywało lepiej. A teraz jakieś przygnębienie, smutek i dół. Na dodatek nie za dobrze z J nam sie zrobiło. Przez co jeszcze gorszy, wstrętny nastrój i smutek. Na szczęście trochę przechodzi. Wczoraj byłam na siłce więc endorfinek troszkę przybyło. Ale nadal kiepskie wieści mnie dopadają-moja przyjaciółka wyprowadziła się od chłopa. No niesympatycznie. A wczoraj właśnie z kumpelą z pracy gadałyśmy o związkach, które rozpadaja się z dnia na dzień po latach wspólnego bycia razem. A potem ta napisała o wyprowadzce. Przykro.

Na pocieszenie kupiłam sobie dziś czerwoną torebkę, wypasioną;)

Jutro wolny piątek to moze zrobi się lepiej;)
Miłego weekendu

wtorek, 3 stycznia 2012

Półtora roku

Właśnie przeglądałam zdjęcia z wesela siostry. Wydaje się, ze było ono tak niedawno-półtora roku temu -8 maja 2010 r., ale tyle się od tego czasu zmieniło. Nie mam tu na mysli nawet zycia siostry-wyszła za mąz i mają wspaniałą córeczkę, bo to zmiany spodziewane. Ale oglądając te wesołe zdjęcia, z pięknych chwil smutne myśli mi przyszły. Juz 2 ciocie z tych zdjęć nie zyją. Najpierw zmarła na początku zeszłego roku jedna-dopiero co zaczynałam myślenie o liście gości, a musiałam ją juz wykreślić. A w grudniu zmarła druga. Co prawda po dłuzszej chorobie więc się tego spodziewaliśmy, ale ona była mi bliska i smutne to dla mnie. Na dodatek wujo, który mieszka nad morzem okazało się, ze ma raka. Nie wiadomo nawet czy dozyje do naszego wesela (bo przyjechać to i tak na pewno nie przyjedzie i cała nadmorska rodzina tez pewnie nie). Jego wnuczek teraz będzie się zenił zeby właśnie dziadek jeszcze dozył. Najgorsze, ze w sumie juz jest taka sytuacja, ze nie wiadomo czy wujek dotrwa do tego wesela. Okropność. Okropność. Brat cioteczny z bratową w separacji. Inny wujo tez niedomaga, ze starości. Tak mi przyszło na myśl oglądając zdjęcia z wesela siostry, ze duzo czasu nie minęło, a ile się zmieniło, ile ludzi odeszło, a co się jeszcze wydarzy-nie wiadomo.

Takie to rozmyślania na początku Nowego Roku mnie dopadły. Mówiłam juz, ze nie lubię początku Nowego Roku.

A na dodatek ostatnio niestety dałam J popalić. Trzeba się poprawić.

Jakoś nawet nie mam nastroju zeby zadzwonić do salonu i się na 1sza przymiarkę sukni umówić. Jutro moze to zrobię.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

I po Świętach

Święta jak zawsze za szybko minęły. Było fajnie i miło, ale krótko. Tyle czasu się do Świąt przygotowujemy, tylke gotujemy, sprzątamy, pieczemy. A Święta mijają zawsze jak chwilka.

Ale od początku:

W piątek ok 12 rozpoczęła się Wigilia w pracy. Po niej Pan Dyrektor pozwolił kobietom wyjść wcześniej do domu o 14. Super-korzystając z wolnego czasu wybrałam się na poszukiwanie jakiejś sukienki czy spódniczki co bym się w Święta mogła w nią wystroić. Udało się i kupiłam super kieckę, na dodatek w bardzo atrakcyjnej cenie. Kupiłam tez wsiorek do sukienki na Sylwestra. Zakupiona wróciłam do domu i wzięłam się za robienie kremów do ciast i pieczenie mięsa. Jak weszłam do kuchni o 16.30 to wyszłam o 21.30. Ale ja to lubię. Potem zapakowałam prezenty i spać.

W Wigilię od rana zwnów gotowanie, szykowanie i ok 17 kolacja. J przyjechał do mnie wcześniej z prezentem. Dostałam wisiorek z białego i żółtego złota-bardzo ładny. I słodyczaki-torbę pełną mini marsików, snikersików, bounty, twixów i milky wayów-upasę się chyba. Spinki do mankietów J się podobały i był zadowolony, ze juz nie musi ich kupować. Chciałam by Narzeczony przyjechał do mnie po kolacji i zebyśmy poszli razem na Pasterkę, ale dzień wcześniej J imprezował z kolegą i nie czuł się na siłach by jechać samochodem, a nocnego autobusu nie ma ode mnie do Niego. Troszkę było mi przykro, ale trudno. Jednak zanim zasiedliśmy do Wigilii J zadzwonił, ze juz czuje się dobrze i siostra go zawiezie na posterunek policji by alkomatem Go przebadali czy moze jeździć i jeśli będzie ok to przyjedzie wieczorem i pódziemy razem do kościoła. Bardzo mnie to ucieszyło, ucieszyło tez mnie to, ze J wyczuł, ze mi zalezy na tym i starał się by przyjechać. Okazało się ze alkomat nic nie wykazał więc po kolacji Narzeczony przyjechał i poszliśmy na Pastrekę. Fajnie. Co do pozostałej części Wigilii to też było fajnie i prezenty się wszystkim podobały. Mama była wręcz zachwycona bluzką jaką jej sprawiłam, tacie tez sweter się podobał. Chrześnica tez bawiła się i huśtwaką ode mnie i jeździkiem od rodziców. Wszyscy zadowoleni. A moja siostra pyszne ciasto drożdżowe upiekła.

Pierwszego dnia Świąt rodzinne śniadanko, a potem leniuchowanie. A po południu przyjechała do nas rodzinka. J tez był. I jak to w Święta-impreza-jedzenie i picie. Dopiero ok 1 w nocy J pojechał do domu.

Drugiego dnia ja byłam u J w gościach.

J po Świętach miał wolne i ja tez sobie wolne zrobiłam.

Fajnie było tak sobie przedłużyć Święta. W środę byłam od rana na siłce, a potem pojechałam do J gdzie razem zrobiliśmy sobie kurczaczka coś na jakiś marokański kształt. I potem leniuchowanie wspólne.

W czwartek po siłce J przyjechał do mnie i tym razem był kurczak po chińsku;) I wspólne leniuchowanie;)

W piątek zrobiliśmy sobie dla odmiany rybkę;)

I tak na wspólnym leniuchowaniu, gotowaniu, przytulaniu minął nam tydzień.

W sobotę wstałam bardzo późno, by dobrze się wyspać. Posprzątałam w domu i zaczęłam się szykować na Sylwestra.

Bardzo lubię ten okres przed Świętami i po-przygotowywanie się do Sylwestra, Nowy Rok tez nawet lubię. Ale nie lubię 2 stycznia. Jakoś tak nie przepadam-człowiek taki poświąteczny, a tu do pracy iść trzeba. Generalnie chyba nawet nie za bardzo umiem wytłumaczyć dlaczego za nim nie przepadam, ale tak i już. Cały ten świąteczny czas się kończy i chyba dlatego. Teraz byle do Wielkanocy. No jeszcze będzie piątek wolny- Trzech Króli.

Ale wracając do Sylwestra. Impreza zakończyła się o 8 rano. A potem był drugi dzień imprezy. Bo byliśmy u znajomych za miastem i wracaliśmy dopiero wieczorem. W Sylwestra wytańczyliśmy się i wybawiliśmy. Ale chyba troszkę przesadziłam z %. Na dodatek wczoraj poprawiłam i stąd samopoczucie dziś nie za bardzo, jakoś mi słabo i mnie mdli. No ale takie są skutki...

Wszystko co dobre szybko się kończy. Ja już dziś w pracy, J też, na dodatek na popołudnie pracuje więc zobaczymy się dopiero późnym wieczorem.

No to jeszcze najlepsze życzenia Noworoczne dla wszystkich:

Dużo zdrówka, szczęścia, radości i wszelakiej pomyślności w 2012 roku i przez całe życie;)