Jak narazie u mnie nic takiego się nie dzieje. Praca, praca, dom i siłownia. Nawet po przerwie nie mam dużych zakwasów, trochę mięśnie brzucha mnie bolą, przyczepy na żebrach i ciut barki. Spodziewałam się, ze będzie gorzej.
Wczoraj mieliśmy z J spróbować ślimaków, bo w Lidlu jest tydzień francuski, ale nie było już-więc smaka sobie tylko narobiliśmy. Co prawda ja miałam pewne obawy co do tych ślimaków, ale spróbować warto.
W ogóle lubimy takie kulinarne eksperymenty i poznawać nowe smaki. Jak się poznaliśmy to się okazało, że będę miała z kim iść na sushi-oboje chcieliśmy go spróbować. Do tej pory namawiałam kolezankę, ale ona nie miała odwagi. Tak więc z J sobie poszliśmy. Bardzo, bardzo nam zasmakowało. Szkoda tylko, że takie drogie. Zaczęliśmy sami więc je robić w domu. Wychodzi taniej, ale tez nie jest to danie "tanie jak barszcz" więc tylko od czasu do czasu pozwalamy sobie na takie frykasy - rarytasy. Najsmieszniejsze, ze nie tylko nam zasmakowało. Jak zaczęłiśmy to robic to moja mama powiedziała, ze na pewno nie będzie jeść surowej ryby (oprócz śledzia), ale jednak spróbowała i bardzo jej zasmakowało. Mój tato w ogóle nie lubi eksperymentów w kuchni-najlepszy jest sosik z kartofelkami. Ale też spróbował (nie wiem jak mama go przekonała) i tez mu smakuje. Siostrze też tylko szwagrowi nie-i dobrze-więcej dla nas -hehe. No a ostatnio J wymyślił, że śledź z sosem sojowym smakuje podobnie do sushi. Najpierw Go wyśmiałam, ale po spróbowaniu-wiecie co -moze nei smakuje jak sushi, ale jest pyszny. całego super smaku i tak pysznemu śledziowi nadaje sos sojowy. Pycha-palce lizać. Zrobiłam na sowje urodziny i zniknęło w mgnieniu oka. Polecam. No chyba, że ktoś nie lubi ryb. My uwielbiamy!!!I owoce morza. Do nich jeszcze się rodzinka nie przekonała. Mama raz prawie, prawie by skosztowała, ale w ostateczności stchórzyła.
A to nasze dzieło - nigri i maki-pychota
A w Egipcie mogliśmy krabów spróbować. Ale nie wiem czy krab ma tak smakować czy te tam były nieświerze jakieś. Bo strasznie śmierdziały. Jak zobaczyliśmy, że są na kolację to euforia i radość. wzięliśmy i niosąc je do stolika poczułam straszny smród-bleee. Nie mogłam otworzyć skorupki. J otworzył pierwszy, spróbował i powiedział, ze nie je. To ja nawet nie otwierałam smorda dalej. No ale może była to wina akurat tych krabów. Bo jak podawali tam kalamry-to tez masakra. Gumowate żujki, a one sa takie delikatne. Ale jak ktoś smaży je pół godziny to nie dziwne.
No ogólnie lubimy gotowac i eksperymetować w kuchni. I bardzi sie cieszę, że J smakuje to co ja ugotuję. Nie będzie mówił po ślubie, ze nie takie jak u mamy. Kiedyś powiedział, ze jak go mama przez miesiąc nie zobaczy to na pewno nie powie, ze zbiedniał;) Cała przyjemność w gotowaniu jak innym, szczególnie jak bliskim smakuje, a najbardziej zalezy by smakowało ukochanemu;)
I tym kulinarnym akcentem kończę na dziś zycząc smacznego obiadu;)
Wszystkiego dobrego i pozdr
G
Też chciałabym spróbować sushi, ale jakoś nie było jeszcze okazji :)
OdpowiedzUsuńJa jestem tradycjonalistką kulinarną. Nie ma jak schaboszczak z ziemniakami i mizerią :P Do sushi jakoś nie mogę się przekonać, choć zawsze wydają mi się smakowite te ruloniki.
OdpowiedzUsuńA co do bloga to ma on ostatnio faktyczne jakieś zmienne nastroje. A co do problemów z dodawaniem komentarzy to nie jesteś jedyna. Jedna osoba pisała mi maile, że tez ma taki problem na moim blogu :/
Żono Męża i Paulinko polecam sushi-naprawdę pycha;)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy dziś się komentarz zamieści;)
Ślimaki ostatnio próbowałam na grillu rodzinnym, całkiem niezłe są, ale muszą być dobrze doprawione :)
OdpowiedzUsuńSushi uwielbiam, też zaczęłam robić sama w domu, ale dalej jest to dość drogie.
Kraby i homary mają dość specyficzny zapach, ale jeśli są świeże i dobrze przyrządzone to nie powinno być problemu. Tak samo z kalmarami i całą resztą owoców morza.
Kulinarne "podróże" odbywam razem z moim dziadkiem po naszych restauracjach, i muszę przyznać, że w Gliwicach robią dobre owoce morza :)
sushi wygląda imponująco !
OdpowiedzUsuńprzyznam, że raz na jakiś czas zdarza mi się wydać ciężko zarobione pieniądze na taką surowiznę, bo jest przepyszna, mhmm!
mam nadzieję, że "pełnowład" nad komputerem i blogiem wróci...
pozdr. AL
My w czerwcu tego roku próbowaliśmy sushi i stwierdziliśmy że to nie dla nas... ;p
OdpowiedzUsuń