Jak ten czas szybko mija. Dopiero były oświadczyny, a już prawie wszystko na wesele załatwione. I staje się to takie realne!!!
8 miesięcy i dużo to i mało. Mało-bo szybko mija czas, nie obejrzysz się a tydzień za tygodniem ginie, miesiąc za miesiącem. Niedawno wróciliśmy z urlopu, a za niedługo Wszystkich Świętych, nasza kolejna, 3cia rocznica poznania się i Boże Narodzenie, kolejny Sylwester, zima. Zleci jak biczem strzelił i się nie obejrzymy a juz będzie czerwiec.
A długo, bo juz bym chciał żebyśmy byli małżeństwem. Choć J zawsze jest zdania, że wszystko w swoim czasie przyjdzie i nie ma się co niecierpliwić-nie wykazuje niecierpliwości jak ja ze juz bym chciała i nie mogę się doczekać róznych rzeczy, wydarzeń, spraw, to nawet On niedawno powiedział, ze juz byśmy mogli razem mieszkać i żeby się już tak ciągle nie rozstawać. Coraz bardziej za nim tęsknię jak wieczorem jedzie do domu. Oczywiście tez się trochę boję jak to będzie po, bo do tej pory razem nie mieszkaliśmy. Poza tym będziemy mieszkać z moimi rodzicami. Też się martwię jak to może być, jak to się ułoży. W pracy wszyscy mi odradzali mieszkanie z rodzicami, ale co zrobić. Rodzice mają duże mieszkanie i mamie szkoda go sprzedawać, by zamienić na 2 mniejsze. Mamy też kawalerkę, ale jest teraz wynajmowana. A J pomysł mojej mamy by mieszkac z nimi się bardzo podoba i On jest bardzo za-bardziej niż ja (ja wolałabym juz mieszkac w kawalerce a potem się rozejrzec za większym mieszkaniem). No ale jestem pełna nadzieii i dobrej mysli, ze będzie dobrze i wystarczy dobra wola by się dobrze układało i razem w czwórkę mieszkało. Zobaczymy.Najwyzej w razie ewentualnych kłopotów będziemy myśleć i radzić.
Niedługo jedziemy z rodzicami do przyszłych teściów w celu dogadania kolejnych konkretów nt ślubu i wesela. Ile gości, ile kupić wódki, czy będą poprawiny itp itd. No i by sie lepiej poznali. Juz się znają, bo moi rodzice zaprosili rodziców J niedługo po oświadczynach właśnie by się poznac i wstępne info nt wesela uzgodnić. Kolacja była miła, nie było skrępowania i nadspodziewanie fajnie się bawiliśmy. Rodzicom teściowie przypadli do gustu.
Nie mogę się juz doczekać ślubu. Ale nie samego dnia ślubu i wesela, ale tego co będzie po. Jak będziemy wspólnie robić zakupy, sprzątać, gotować, chodzić razem spać i koło siebie się budzić. Takiego naszego wspólnego dnia codziennego. Choć troszkę tez się jakoś tak boję, ale chyba wiele osób tak ma???
P.S. Pierwszy raz w życiu policzyłam parę dni: znamy się z J 4.043 dni, J poprosił mnie o rękę 388 dni temu, a za 241 dni będziemy małzeństwem. Nigdy nie bawiłam się w takie głupoty, ale co tam raz mozna;))
A witam witam :-) Bardzo mi miło, że mnie odwiedziłaś. Za życzenia dziękuję i faktycznie, zdrówko już ma się ku lepszemu :-)
OdpowiedzUsuńBędę Cię odwiedzać a żeby sobie to ułatwić zalinkowałam :-)
Nasz dzień za 9 m-cy :-) A mogłabym Cię o coś prosić? Podziel się informacją co już macie ;-) Bo u nas to tak narazie niewiele... Wiele spraw pozaczynałam a z dokończeniem czekam na powrót mego D. do Polski, dlatego tak to się wszystko ciągnie. a tu u Ciebie już suknia wybrana z tego co czytam! :-) a ja dopiero byłam z wizytą po salonach w moim mieście i bardziej wiem czego nie chcę niż co chcę ;-)
A tak w odpowiedzi na to co napisałaś u siebie... Ja się nie boję tego co będzie po, najważniejsze dla mnie jest to byśmy byli razem i już przestały nas dzielić te wredne kilometry. Znamy się i jesteśmy razem już sporo czasu, mieliśmy okazję poznać swoje pozytywne cechy jak i te negatywne. Wiele było sytuacji, kiedy smuciliśmy się bo nie mogliśmy być akurat wtedy razem ale wiele było też takich kiedy mogliśmy widzieć się wieczorem jak i zaraz po przebudzeniu. Pichciliśmy razem, sprzątaliśmy, robiliśmy zakupy, wiele radosnych chwil przeżywaliśmy jak i też nie ominęły nas ciemne strony życia. Mam nadzieję, że po ślubie będzie już tylko lepiej :P
My się nie baliśmy tego co będzie po, może dlatego, że mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem od 2 lat? Nie wiem, możliwe. Nie wiele się u nas zmieniło po ślubie, ale to akurat najmniej ważne :-) Ważne, że nie jest gorzej a lepiej i oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńU Nas od dnia zaręczyn do ślubu też upłynęło około 8 miesięcy :-) i też ślubowaliśmy w czerwcu :-)
Fajne są przygotowania do własnego ślubu :-) dają wiele radości ale i niekiedy zdenerwowania.
Dziewczyny może tak to trochę zabrzmiało, że się boję. Ale nie o to mi chodziło. Tez przezyliśmy z J dobre i złe i bardzo złe chwile. Poznaliśmy wiele swoich wad, pewnie jeszcze wiele poznamy i w wielu nowych sytuacjach przyjdzie nam się sprawdzić, ale ponieważ się kochamy wiem, że i te nowe przezwyciężymy. Znamy się na tyle, że o to się nie boję. To raczej taki dreszczyk emocji przed zmianami, przed czymś nowym. W naszym przypadku wszystko się zmieni. Spędzaliśmy wiele wspólnych takich sytuacji, że byliśmy ze sobą 24h przez jakiś czas (nie mówiąc o wakacjach) ale na dłużej nie mieszkaliśmy razem-i właśnie też dlatego nie mogę się doczekać ślubu.
OdpowiedzUsuńA wcz powiedziałam J, że do ślubu już 8 miesięcy i ździwił się, że to już tak szybko i tez stwierdził, że szybko to minie. Chyba też się ciut stresuje. W jego przypadku to się wszystko zmieni, bo to On sie do mnie wprowadzi. No a dodatkowo-J nie lubi zmian. Nie da się jednak ukryć, że mimo sttresu oboje nie możemy się doczekać ślubu i wspólnego życia.
Pozdr i dzięki za odwiedziny
Miłego dnia
G
Do naszego ślubu ponad 10 miesięcy, ale też myślę, że szybko minie. Ostatnio przez przeprowadzkę i wykończenie domu, odstawiliśmy przygotowania ślubne na boczny tor. Najwyższy czas powrócić do tematu.
OdpowiedzUsuńOj to po ślubie czeka Was duży egzamin, jakim jest wspólne zamieszkanie. Ja w sumie z racji swojego charakteru, cieszę się, że z mężem wypróbowaliśmy się już wcześniej :) Inaczej za dużo stresów po ślubie by się uzbierało i awantura za awanturą byłaby. A z teściami/rodzicami też nie bywa łatwo. A więc powodzenia życzę i dużo cierpliwości do siebie :P
OdpowiedzUsuń