sobota, 24 marca 2012

Buty, protokoły, rowery i inne bajery

Dziś w końcu udało nam się spisać ten protokół przedmałżeński.
Nie obyło się to bez problemów. Najpierw zaplanowaliśmy to na środę. Specjalnie wzięłam sobie wtedy wolne, bo na środę miał być kwit z USC, a od czwartku J pracuje na popołudnie. Wymyśliłam więc, że odbiorę ten kwit, potem pójdę do kościoła po akt chrztu, potem z druhną połazimy poszukać butów, a potem J do mnie przyjedzie i pójdziemy do kancelarii spisać ten protokół.

Pierwsze trzy punkty planu wypaliły. Dzień wcześniej na siłce umówiłam się z koleżanką, że przejdziemy się szukać butów. Po tym jak w parafii gdzie byłam chrzczona odebrałam akt wyruszyłyśmy na poszukiwania. Złaziłyśmy nogi i dupa...wielka dupa. Wymyśliłyśmy, że do mojej kiecki będą pasować zwykłe szpilki. No i będzie je można później nosić-nie będą to buty tylko na jedną noc. Znalazłyśmy super model,ale niestety nie są ze skóry. W necie też takich skórzanych nie znalazłam. Poza tym jeszcze nie jestem pewna czy takie będą najlepsze-wymyśliłam, że na przymiarce poradzę się w salonie jakie trzewiki będą pasować-bo po głowie chodzą mi też sandałki, jakieś fajne paski. Wezmę ze sobą różne modele butów, które mam i zobaczymy jak co będzie wyglądać. Wtedy zdecyduję i się jeszcze zobaczy. No więc po kilku godzinach łażenia jeszcze skoczyłyśmy na piwko obgadać różne sprawy związane z weselem, wieczorem panieńskim i innymi naszymi sprawami.

No a po południu poszliśmy z J do kancelarii a tam ....rekolekcje i nie można spisać protokołu. Babka kazała nam przyjść w sobotę rano. Trochę nam to nie pasowało, bo przed pracą zamiast wypocząć J musiał do mnie przyjechać, a poza tym na dziś zaplanowałyśmy z mamą wybrać się na poszukiwania dla niej kreacji na wesele. No ale nie było wyboru.Poszliśmy więc dziś rano. Pół godziny czekaliśmy na księdza.....ale w końcu się udało i to już mamy załatwione. Okazało się, że w sumie kościół będzie nas kosztował 590 zł!!!

A wracając do środy dalszy plan dnia wyglądał tak, że wybraliśmy się zakupić buty na rower dla Gosi i garnitur dla J.
Faceci to mają fajnie-nie minęła nawet godzina a Narzeczony miał zakupiony garnitur, dwie koszule, muchę, pasek a nawet skarpetki. Po buty pojechaliśmy do innego centrum handlowego.

Ja w środę sobie zakupiłam rekordową ilość butów-aż 3 pary. Jedne czarne szpilki z czerwoną podeszwą, drugie brązowe buciki na obcasie i na końcu buty na rower. Bo jeszcze jedna nowość u Gosi-w poniedziałek kupiłam sobie nowy rower. Jak pogoda dopisze to jutro pierwsza jazda;)
A wczoraj do brązowych butów dokupiłam torebkę;)

Dziś niestety mama nic nie kupiła. Ale poprzymierzała dużo i wiemy co gdzie jakie i za ile jest. Ja też patrzyłam za sukienką na drugi dzień, ewentualne poprawiny lub obiad dla gości. Jedna była taka, że się nad nią długo zastanawiałam, ale w końcu jej nie kupiłam. Zastanawiałam się bo dość drogawa była, a wyglądałam w niej fajnie, bardzo fajnie, ale no...pewna nie byłam. Jeszcze na to mam czas. I może się w między czasie okaże czy będą poprawiny czy tylko obiad dla przyjezdnej rodziny.

Czas mija bardzo, bardzo, bardzo szybko. Im bliżej terminu tym szybciej to leci.

Goście prawie wszyscy zaproszeni, ale jeszcze parę osób zostało. W przyszły weekend zapraszamy kumpla J.

No i chyba to wszystko z takich najważniejszych spraw.
O pracy mi się nie chce pisać, bo się tam wkurzam. Ostatnio nawet powiedziałam kierownikowi, że jakby nie A to bym teraz siedziała i płakała, bo tyle roboty. Ale trzeba robić. Dobrze, że mam pomoc. Szkoda tylko, że jedni nie wiedzą w co ręce włożyć, a inni się chwalą, że całymi dniami nic nie robią-i gdzie tu sprawiedliwość??
A odpocząć nie ma kiedy. Dziś po powrocie jeszcze zajęłam się myciem okien i porządkami na święta i już prawie koniec soboty.

Tak więc miłego wieczoru i udanej niedzieli Wam życzę;)

wtorek, 13 marca 2012

Co nowego u Gosi;)

I znów dawno mnie tu nie było.
Teraz jesteśmy na etapie zapraszania gości i czasu wolnego mało. Praktycznie codziennie jesteśmy u kogoś. Dziś był dzień przerwy, bo J pracował na popołudnie więc ja poszłam sobie na siłkę, a J po pracy jedzie do kolegi więc mam czas na bloga;)
W piątek też jak narazie nie mamy nikogo zaplanowanego więc zaliczę siłkę, a może potem wybierzemy się z J do kina dla relaksu;)
Już parę osób zaproszonych, ale jeszcze trochę zostało. Po weekendzie zostaną już niedobitki więc z tym też będzie już spokój i kolejna rzecz z przygotowań do ślubu załatwiona.

A za tydzień we wtorek wybieramy się do USC po zaświadczenie, że możemy przystąpić do sakramentu małżeństwa i do kościoła gdzie byłam chrzczona po akt chrztu.

Ale jeszcze dużo rzeczy przed nami: garnitur Narzeczonego, napoje i trzeba będzie z dekoratorką sali się skontaktować, a że czas szybko mija to zaraz pewnie znów spotkanie z videofilmowaniem i orkiestrą.

Ten czas naprawdę bardzo szybko mija-już niecałe 3 miesiące do Naszego Ślubu!!!
Czasem myślę sobie-jak to będzie!!! Całe moje życie się zmieni!! Jak to będzie!!?? Zupełnie inaczej. Wszystko się zmieni-i to na zawsze. Ale przecież tego chciałam. Tego chcemy!

A 10 kwietnia pierwsza przymiarka mojej sukni.
No i jeszcze buty i bielizna. Najbardziej boję się o te buty, bo muszą być mega super fajne do mojej sukni, a w większości buty ślubne to wg mnie takie trochę "trumniaki", bo i tak się je zakrywa długą suknią. No ale nie ja. Mam nadzieję, że szybko uda mi się coś fajnego znaleźć.

I bukiet ślubny-chciałabym chyba bukiet amarantowych róż, by pasowały mi do sukni. Ale czy takie znajdę??? No i czy to w ogóle będzie pasowało?? Jeszcze poszukam, pomyślę. Muszę szybko myśleć!!! Czasu coraz mniej.

Chciałabym też by J uszył sobie garnitur na miarę. On wymyślił, że chce mieć z "Bytomia", ale że ma figurę, na którą trudno dobrać garnitur to wolałabym by zamówił u krawca. J ma szerokie bary i wąską talię (w stosunku do barków) więc marynarki z tyłu mu "pieją". Mamy niedługo się oglądnąć za jakimś garniturem to zobaczymy co z tego wyjdzie.

W ubiegłą sobotę były urodziny "teściowej". Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie tata J-ten człowiek mnie po prostu denerwuje swoimi niektórymi zachowaniami. Jest czasami po prostu chamski. Dobrze, że będziemy mieszkać z moimi rodzicami, a nie rodzicami J. Za to coraz bardziej widzę, że z siostrą J jesteśmy dość chyba podobne z charakteru.

Miałam chyba jeszcze o czymś napisać, ale już nie wiem o czym więc kończę.
Chciałam dziś sobie obejrzeć filmik na laptopie, ale tyle zaległości w Waszych blogach miałam, że już zmierzam chyba raczej do krainy Morfeusza;) Odżywka białkowa wypita więc dobrej nocki wszystkim;)

A na koniec zabawa:

Zasady zabawy:
1. Wstaw logo zabawy
2. Napisz kto cię otagował.
3. Wytypuj 5 innych bloggerów do zabawy.
4. Wybierz 3 rzeczy lub sytuacje, które powodują, że Mężczyzna rozpala twoje zmysły.
5. Możesz dodać zdjęcie i piosenkę.

Ja typuję:
1. Margolkę,
2. A_normalną,
3. Sylwię-Kwiatuszka,
4. Nabi,
5.Tomaszową.

Zaprosiła do zabawy mnie KINIA;)

A teraz trzy mnie "kręcące" rzeczy:

1. Inteligencja i mądrość
Bardzo podnieca mnie i dla mnie jest seksowny inteligentny mężczyzna. I taka mądrość życiowa też mi bardzo imponuje. Zaradność i umiejętność znalezienia się w każdej sytuacji to mi się u facetów podoba;)
Oczywiście mój J jest i mądry i zaradny i inteligentny;)

2. Poczucie humoru, dystans do siebie i świata.
Jest dla mnie bardzo ważne, żeby mieć podobne poczucie humoru. Jestem wesoła, dużo się śmieję więc nie wyobrażam sobie życia z ponurakiem.
J oczywiście ma poczucie humoru i potrafi mnie rozśmieszyć-oj potrafi. I ma wiele śmiesznych powiedzonek-żartuje sobie, że do końca życia ich wszystkich nie poznam i zawsze mnie jakimś zaskoczy;)

Z trzecią rzeczą jest gorzej, bo dwie ww są dla mnie najważniejsze, miała już napisać o oczach, ale przypomniał mi się pewien obrazek i dodam, że:

3. Mój J w stroju roboczym-w zeszłym roku miałam remont w mieszkaniu i J z moim wujkiem składali mi meble. J przyniósł sobie z pracy strój roboczy-o jak On seksownie w nim wyglądał. Mega seksownie!!!wrrr