Nadal siedzę w domu i już mi się to znudziło totalnie.
Ponieważ miałam nadal kaszel i katar i nie za bardzo się czułam zostałam jeszcze na zwolnieniu. Trochę też mi się nie chciało wracać jeszcze do pracy, ale już w poniedziałek miałam dość siedzenia w domu. Chciałam się do końca wyleczyć, żeby tej choroby bardziej nie przeziębić, ale już nie czuję się obłożnie chora więc siedzenie w domu bezczynnie już mnie nudzi. No byle do poniedziałku;)
W zeszłym tygodniu byliśmy na USG-wszystko dobrze z dzidziusiem).
A szkołę rodzenia chyba odłożę bardziej na wiosnę,jak będzie ładniejsza pogoda i dzień dłuższy. Mamy jeszcze na to czas.
W sobotę byliśmy u kolegi Męża na urodzinach, przez to pewnie też gorzej czułam się w niedzielę, ale Mężowi bardzo zależało, a mi też się nie chciało cały czas siedzieć w domu. Już tydzień temu straciliśmy imprezę u mojej koleżanki. A ostatnio mam chęć się pobawić.
Powiem Wam, że dziwi mnie samą, że na imprezach gdzie w sumie wszyscy piją alkohol ja na trzeźwo bawię się dobrze, wręcz chyba lepiej niż gdy piłam (może trochę przesadzam;)). Po prostu bawi mnie widok pijanych ludzi. Ja też kiedyś tak zabawnie się zachowywałam... Na szczęście mój Mąż jak się napije jest bardzo zabawny, w przeciwieństwie do niektórych facetów, którzy piją aż zasną za stołem lub agresja im się włącza. Nawet sobie potańczyliśmy, generalnie impreza udana, choć już dla mnie było za długo, ale ogólnie OK.
To nie była zresztą jedyna okazja, kiedy dookoła pijący a ja trzeźwa-bo były imieniny moich rodziców (obchodzone kilka razy, bo w kilku towarzystwach) no i Święta.
W Sylwestra impreza była bez alkoholu, bo Mąż szedł na rano do pracy i byliśmy u mojej siostry, a ponieważ szwagier jest taksówkarzem to po północy zaczynał jeździć więc też nie mógł pić. Siostra biedna przez całą imprezę jednego drinka się napiła. No i niestety ta impreza była trochę klapą. Mąż siedział i miał minę "Niech już będzie ta dwunasta i chodźmy do domu", szwagier się pokładał, mi się chciało tańczyć, ale nie było z kim. Chyba najlepiej bawiła się moja chrześnica;) No ale odbijemy to sobie. Póki będę mogła;)
Planujemy iść na miasto na tańce w ostatni weekend karnawału (bo wcześniej Mąż pracuje na noc). Mam nadzieję, że to wypali.
Poza tym miałam zamiar się z koleżanką na jogę zapisać, a tu niespodzianka i ginekolog powiedział, że na jogę się mam absolutnie nie chodzić. Szkoda mi bardzo, bo z aktywności fizycznej zostaje mi gimnastyka dla kobiet w ciąży, która jest dla mnie nudna i basen. Tęskni mi się za siłownią.
A dziś mi się śniło, że jeździłam na rowerze;)
Wczoraj zamówiłam sobie w końcu torbę skórzaną;) Planowałam zakup nowej torebki już przed Świętami, myślałam, że może Mąż mi kupi na Święta, ale dostałam sweterek-bardzo ładny;) Pieniążki z prezentów więc postanowiłam przeznaczyć na zakup torebki i wczoraj w końcu, po długich namysłach i wyborach wybrałam jedną. Na dodatek w prezencie jako gratis ma być dodana skórzana portmonetka. Jutro powinna przyjść przesyłka;)
Pozdr;)
Gosia
środa, 30 stycznia 2013
poniedziałek, 21 stycznia 2013
Chora
Nadal niestety jestem chora.
Na urodziny przyjaciółki nie dotarłam.
W sobotę byłam w pomocy doraźnej i dostałam antybiotyk. Teraz mi lepiej, ale nadal nie jestem zdrowa. Po południu idę do lekarza pierwszego kontaktu.
No nieciekawie.
Moja koleżanka z pracy, ta która też jest w ciąży też nadal chora.
A w tym tygodniu mieliśmy zacząć chodzić do szkoły rodzenia. Trzeba będzie się zapisać na późniejszy kurs.
Jutro idziemy tylko na USG.
W środę miałam jeszcze iść do ginekologa, ale też chyba nie pójdę. Jeszcze zobaczymy, ale nie chcę niepotrzebnie chodzić po tym mrozie.
Przekichane.
Pozdrowienia
Na urodziny przyjaciółki nie dotarłam.
W sobotę byłam w pomocy doraźnej i dostałam antybiotyk. Teraz mi lepiej, ale nadal nie jestem zdrowa. Po południu idę do lekarza pierwszego kontaktu.
No nieciekawie.
Moja koleżanka z pracy, ta która też jest w ciąży też nadal chora.
A w tym tygodniu mieliśmy zacząć chodzić do szkoły rodzenia. Trzeba będzie się zapisać na późniejszy kurs.
Jutro idziemy tylko na USG.
W środę miałam jeszcze iść do ginekologa, ale też chyba nie pójdę. Jeszcze zobaczymy, ale nie chcę niepotrzebnie chodzić po tym mrozie.
Przekichane.
Pozdrowienia
piątek, 18 stycznia 2013
Wygasłe zaproszenia
Z tytułu tego, że dawno nie blogowałam, nie pisałam sama, ale i Waszych blogów raczej nie odwiedzałam to zaproszenia, które mi wysłałyście dziewczyny z blogów, które przestały być publicznymi mi wszystkie wygasły.
Prześlijcie mi proszę jeszcze raz zaproszenia:
gosia799@poczta.onet.pl
A z innych spraw-przeziębiona jestem, siedzę dziś w domu, popijam herbatę z lipy i wodę z cytryną, płuczę gardło zawinięte szalikiem wodą z solą.
Jakbyście miały jakieś rady na przeziębienie dla ciężarnych to piszcie.
Najgorzej, że na jutro jesteśmy zaproszeni do mojej przyjaciółki na 30-te urodziny.
Obym wydobrzała!
Pozdr
Prześlijcie mi proszę jeszcze raz zaproszenia:
gosia799@poczta.onet.pl
A z innych spraw-przeziębiona jestem, siedzę dziś w domu, popijam herbatę z lipy i wodę z cytryną, płuczę gardło zawinięte szalikiem wodą z solą.
Jakbyście miały jakieś rady na przeziębienie dla ciężarnych to piszcie.
Najgorzej, że na jutro jesteśmy zaproszeni do mojej przyjaciółki na 30-te urodziny.
Obym wydobrzała!
Pozdr
czwartek, 17 stycznia 2013
Zakup spodni-ciążowych;)
Dawno, dawno, bardzo dawno nic nie pisałam-w sumie dlatego, że nie było o czym.
Żyjemy sobie spokojnie i normalnie. Oczywiście nie tak zupełnie sielankowo, bo i zdarzają się kłótnie, ale już coraz mniej, bo się jakoś w końcu docieramy. Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem, mimo, że spędzaliśmy ze soba praktycznie każdą wolną chwilę, to nie to samo i na początku bywało ciężko-ale daliśmy radę!!! W sumie dużo zawdzięczam przyjaciółkom, które w mieszkaniu z facetami są bardziej doświadczone i tłumaczyły mi, że się dotrzemy. No i się docieramy-pozanliśmy bardziej w takich sytuacjach, w których wcześniej nie było kłótni, a po ślubie nagle stawały się one jakoś wkurzające. No mniejsza o to, bo nie o tym chciałam pisać. Nie pisałam, bo jak było smutno to nie chciałam się tu żalić na Męża, a jak było dobrze-to o czym pisać???
25 listopada zrobiłam test ciążowy-i niemal od razu pojawiły się dwie kreski, potem poszłam na beta HCG, ze względu na pracę do lekarza dotarłam dopiero 14 grudnia i potwierdził, że jestem w ciąży. Niestety na początku trafiłam do "nie za fajnego" doktora, ale już go zmieniłam na super lekarza!!!
W pracy jeszcze dwie koleżanki sa w ciąży-jedna w 19, druga w 18 i ja w 13 tygidniu. Ta w 18 to ta koleżanka, co ze mną pracowała w pokoju, która była na zastępstwo za inną dziewczynę-znów wróciła "do mnie", niestety też na zastępstwo. Tak więc mamy wesoło;)))
W ogółe ona na naszym weselu złapała welon, a jej chłopak muszkę, no i w październiku okazało się, że jest w ciąży, a w Wigilię chłopak się jej oświadczył;)
Nie myślcie tylko, że się pobiorą ze względu na dziecko, bo już długo ze soba mieszkają, ale nie zalegalizowali związku, ze względów no osobistych, że tak powiem.
A ja czuję się w miarę nieźle. Niestety najbardziej i najczęściej boli mnie głowa, która wcześniej raczej mnie nie bolała prawie nigdy, no i męczą mnie mdłości i nudności-wieczorno-nocno-poranne. Poza tym chyba nie mam innych "dolegliwości" ciążowych.
Wg mnie brzuszek już widać, ale wg innych nie widać nic. Jestem dość drobna i wg tego co miałam-kaloryfer na brzuchu-to trochę wystający okrągły brzuszek już jest dla mnie widoczny-Mąż się ze mnie śmieje. Do wczoraj chodziłam w leginsach bo juz w moje jeansy się brzunio nie mieścił i długich swetrach-to nawet się brzuszek odznaczał, zwłaszcza jak sie najadłam dobrze. Wczoraj ze względu na zbliżające sie mrozy udałam się po zakup spodni ciążowych. Zakupiłam, ale w nich to już jakoś w ogóle nic nie widać.
Jak zobaczyłam dzieciątko na USG to się zdziwiłam, jak się ono mieści w tym brzuchu-gdzie ono jest. Nadal ciężko mi uwierzyć, że we mnie jest dzieciątko. Nic nie czuję no i akurat mój wygląd za bardzo nie zmienił się. Przytyć jak narzazie generalnie nie przytyłam, pewnie też przez wymioty.
Oczywiście zrezygnowałam z siłowni, ale zaczęłam chodzić na gimnastykę dla kobiet w ciąży-rany jakie tam NUDY!!! Ale już lepiej pobujać się godzinę na piłce niż leżeć godzinę przed TV. No brakuje mi siłki. A tam ćwiczenia na piłkach, turlanie się na nich-nawet fajne, nawet są ćwiczenia na mięśnie nóg, pupy, pleców, barki, ale dla mnie to takie tam machanie rękami bez sensu, nic nie czuję. Ale zawsze jakaś aktywność fizyczna jest. Chodzimy tez z Mężęm na basen. A od przyszłego tygodnia zapisuję się z koleżanką na jogę-może to nie będzie takie nudne.
Od przyszłego tygodnia też zaczynamy szkołę rodzenia-zobaczymy co to takiego.
No i teraz może uda mi siępisać częśćiej-zobaczymy.
Pozdrowienia dla Was wszystkich;)
No i czytałam, że niektóre są w podobnym stanie;)
Żyjemy sobie spokojnie i normalnie. Oczywiście nie tak zupełnie sielankowo, bo i zdarzają się kłótnie, ale już coraz mniej, bo się jakoś w końcu docieramy. Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem, mimo, że spędzaliśmy ze soba praktycznie każdą wolną chwilę, to nie to samo i na początku bywało ciężko-ale daliśmy radę!!! W sumie dużo zawdzięczam przyjaciółkom, które w mieszkaniu z facetami są bardziej doświadczone i tłumaczyły mi, że się dotrzemy. No i się docieramy-pozanliśmy bardziej w takich sytuacjach, w których wcześniej nie było kłótni, a po ślubie nagle stawały się one jakoś wkurzające. No mniejsza o to, bo nie o tym chciałam pisać. Nie pisałam, bo jak było smutno to nie chciałam się tu żalić na Męża, a jak było dobrze-to o czym pisać???
25 listopada zrobiłam test ciążowy-i niemal od razu pojawiły się dwie kreski, potem poszłam na beta HCG, ze względu na pracę do lekarza dotarłam dopiero 14 grudnia i potwierdził, że jestem w ciąży. Niestety na początku trafiłam do "nie za fajnego" doktora, ale już go zmieniłam na super lekarza!!!
W pracy jeszcze dwie koleżanki sa w ciąży-jedna w 19, druga w 18 i ja w 13 tygidniu. Ta w 18 to ta koleżanka, co ze mną pracowała w pokoju, która była na zastępstwo za inną dziewczynę-znów wróciła "do mnie", niestety też na zastępstwo. Tak więc mamy wesoło;)))
W ogółe ona na naszym weselu złapała welon, a jej chłopak muszkę, no i w październiku okazało się, że jest w ciąży, a w Wigilię chłopak się jej oświadczył;)
Nie myślcie tylko, że się pobiorą ze względu na dziecko, bo już długo ze soba mieszkają, ale nie zalegalizowali związku, ze względów no osobistych, że tak powiem.
A ja czuję się w miarę nieźle. Niestety najbardziej i najczęściej boli mnie głowa, która wcześniej raczej mnie nie bolała prawie nigdy, no i męczą mnie mdłości i nudności-wieczorno-nocno-poranne. Poza tym chyba nie mam innych "dolegliwości" ciążowych.
Wg mnie brzuszek już widać, ale wg innych nie widać nic. Jestem dość drobna i wg tego co miałam-kaloryfer na brzuchu-to trochę wystający okrągły brzuszek już jest dla mnie widoczny-Mąż się ze mnie śmieje. Do wczoraj chodziłam w leginsach bo juz w moje jeansy się brzunio nie mieścił i długich swetrach-to nawet się brzuszek odznaczał, zwłaszcza jak sie najadłam dobrze. Wczoraj ze względu na zbliżające sie mrozy udałam się po zakup spodni ciążowych. Zakupiłam, ale w nich to już jakoś w ogóle nic nie widać.
Jak zobaczyłam dzieciątko na USG to się zdziwiłam, jak się ono mieści w tym brzuchu-gdzie ono jest. Nadal ciężko mi uwierzyć, że we mnie jest dzieciątko. Nic nie czuję no i akurat mój wygląd za bardzo nie zmienił się. Przytyć jak narzazie generalnie nie przytyłam, pewnie też przez wymioty.
Oczywiście zrezygnowałam z siłowni, ale zaczęłam chodzić na gimnastykę dla kobiet w ciąży-rany jakie tam NUDY!!! Ale już lepiej pobujać się godzinę na piłce niż leżeć godzinę przed TV. No brakuje mi siłki. A tam ćwiczenia na piłkach, turlanie się na nich-nawet fajne, nawet są ćwiczenia na mięśnie nóg, pupy, pleców, barki, ale dla mnie to takie tam machanie rękami bez sensu, nic nie czuję. Ale zawsze jakaś aktywność fizyczna jest. Chodzimy tez z Mężęm na basen. A od przyszłego tygodnia zapisuję się z koleżanką na jogę-może to nie będzie takie nudne.
Od przyszłego tygodnia też zaczynamy szkołę rodzenia-zobaczymy co to takiego.
No i teraz może uda mi siępisać częśćiej-zobaczymy.
Pozdrowienia dla Was wszystkich;)
No i czytałam, że niektóre są w podobnym stanie;)
poniedziałek, 1 października 2012
Nie za wesoło
Niestety ostatni czas jest dla mnie nie za wesoły.
I na dodatek koleżance z którą pracowałam w pokoju nie przedłużyli umowy, bo narazie nie mamy w pracy wolnych etatów, a ona była na zastępstwo. Mam nadzieję, że biuro przydzieli nam jakiś etacik i A. wróci. W środę ponoć szef ma rozmawiać z prezesem. Może się coś pozytywnego dla nas okarze. 3majcie mocno kciuki.
A od jutra mamy audyt. Po tak długiej mojej nieobecności w pracy to się go trochę boję. Tak więc i za to 3majcie kciuki.
Od dziś mamy karnety fitprofit i teraz jak Mąż będzie miał wolne niedziele czy soboty to będziemy sobie zwiedzać różne baseny;) Mąż po dłuższej przerwie wraca na siłownię. Od dziś do Świąt ma zamiar nie pić alko i wczoraj zrobiliśmy sobie pożegnanie z %. Najpierw byliśmy na spacerze na piwo,a potem pojechaliśmy do miasta na pizzę i piwo. A w domu dokończyliśmy otwarte kiedyś martini. Po takiej mieszance szybko zasnęłam, a rano ciężko było wstać do pracy.
W sobotę robiliśmy Męża zaległe imieniny, bo ma imieniny w sierpniu, ale akurat jego siostra miała urlop i wyjechała. Przełożyliśmy świętowanie na inny termin i dopiero ta sobota wszystkim pasowała. Tak więc całą sobotę spędziłam w kuchni, a ciasto to już od czwartku piekłam, bo wymagało stygnięcia i kładzenia różnych kolejnych warstw.
Mam chęć wybrać się do kina na "Jesteś Bogiem". Wyczaiłam, że w Multikinie są różne promocje cenowe w tygodniu, ale jak weszłam w internet to generalnie te promocje można o kant d... potłuc. Zobaczymy, może kiedyś się wybierzemy.
A na dodatek dziś idę do dentysty-brrr. No i czeka mnie kilka zębów do wyrwania, ale jakoś nie mogę się zebrać, a dentystka pewnie będzie się czepiać, że jeszcze tego nie zrobiłam.
A w środę mam komisję lekarską w sprawie odszkodowania za złamanie tej mojej ręki. Ciekawe na ile % to wycenią.
Generalnie ostatnio nastrój mi nie dopisuje i wszystko dookoła się sypie.
Czekam na czas jak będzie lepiej;)
I na dodatek koleżance z którą pracowałam w pokoju nie przedłużyli umowy, bo narazie nie mamy w pracy wolnych etatów, a ona była na zastępstwo. Mam nadzieję, że biuro przydzieli nam jakiś etacik i A. wróci. W środę ponoć szef ma rozmawiać z prezesem. Może się coś pozytywnego dla nas okarze. 3majcie mocno kciuki.
A od jutra mamy audyt. Po tak długiej mojej nieobecności w pracy to się go trochę boję. Tak więc i za to 3majcie kciuki.
Od dziś mamy karnety fitprofit i teraz jak Mąż będzie miał wolne niedziele czy soboty to będziemy sobie zwiedzać różne baseny;) Mąż po dłuższej przerwie wraca na siłownię. Od dziś do Świąt ma zamiar nie pić alko i wczoraj zrobiliśmy sobie pożegnanie z %. Najpierw byliśmy na spacerze na piwo,a potem pojechaliśmy do miasta na pizzę i piwo. A w domu dokończyliśmy otwarte kiedyś martini. Po takiej mieszance szybko zasnęłam, a rano ciężko było wstać do pracy.
W sobotę robiliśmy Męża zaległe imieniny, bo ma imieniny w sierpniu, ale akurat jego siostra miała urlop i wyjechała. Przełożyliśmy świętowanie na inny termin i dopiero ta sobota wszystkim pasowała. Tak więc całą sobotę spędziłam w kuchni, a ciasto to już od czwartku piekłam, bo wymagało stygnięcia i kładzenia różnych kolejnych warstw.
Mam chęć wybrać się do kina na "Jesteś Bogiem". Wyczaiłam, że w Multikinie są różne promocje cenowe w tygodniu, ale jak weszłam w internet to generalnie te promocje można o kant d... potłuc. Zobaczymy, może kiedyś się wybierzemy.
A na dodatek dziś idę do dentysty-brrr. No i czeka mnie kilka zębów do wyrwania, ale jakoś nie mogę się zebrać, a dentystka pewnie będzie się czepiać, że jeszcze tego nie zrobiłam.
A w środę mam komisję lekarską w sprawie odszkodowania za złamanie tej mojej ręki. Ciekawe na ile % to wycenią.
Generalnie ostatnio nastrój mi nie dopisuje i wszystko dookoła się sypie.
Czekam na czas jak będzie lepiej;)
piątek, 21 września 2012
Jestem
Jakoś nie miałam weny do pisania, a jak nawet czasem miałam to akurat jakoś się nie składało, by stworzyć jakąś notkę tak więc długo nic nie pisałam.
Chyba po takim czasie nie ma sensu opisywać ślubu i wesela, aczkolwiek koleżanki do tej pory je wspominają i chętnie przyżyłyby to jeszcze raz.
Ja zresztą też, bo było super. Przed ślubem denerwowałam się, a potem już nie tylko świetnie wraz z innymi gośmi się bawiliśmy. Zabawa była przednia!!!
Moja suknia się wysztkim podobała, mówili, że jest piękna, wyjątkowa, że nigdy takiej nie widzieli. Mówili to już o wersji długiej, po ujawnieniu wersji krótkiej komplementowali suknię jeszcze bardziej. Mi suknia też się super sprawdziła, a szczególnie właśnie wersja krótka, bo w długiej sukni całą noc bym chyba nie wytrzymała. Nie wiem jak inne dziewczyny to robią. Niestety tylko troszkę się opuszczała, a dół niestety przez to się podarł. Ale wrażenie sukni niezapomniane!!!
A po weselu mój Mąż pierwszy raz pojechał oficjalnie ze mną do domu i razem sobie zasnęliśmy;)
Potem za kilka dni wyjechaliśmy na działkę, "w pierwszą podróż poślubną", gdzie w przedostatni dzień urlopu jak wiecie złamałam prawą rękę.
Potem 6 tygodni w gipsie.
Potem było wesele znajomych-też dobra zabawa;)
A potem wylot na Teneryfę-zajebisty wyjazd. Wypoczęliśmy, wyszaleliśmy się, opailiśmy...i wróciliśmy do Polski.
A w poniedziałęk po prawie 4 miesiącach nieobecności wróciłam do pracy. I szczerze mówiąc nie mogłam się już doczekać, bo siedzenie w domu już mi się znudziło. I super!!! Pewnie entuzjazm co do pracy niebawem mi przejdzie, ale narazie cieszę się tym.
Niestety moja koleżanka, z którą ostatnio pracowałam w pokoju zatrudniona była na zastępstwo i z końcem września kończy się zastępstwo. Dyrektor wysłał prośbę do Prezesa o etat, ale nie wiadomo jak to będzie. Wtedy NA PEWNO tak mi miło w pracy nie będzie. Ale narazie się tym nie chcę martwić.
Wraz z powrotem do pracy wróciłam na siłkę, bo wcześniej cały czas bolała mnie ręka i nie czułam się na siłach by trenować. Na Teneryfie ręka przestała mnie boleć, jakby w ogóle nie była złamana i póki co nie boli.
Zaczęłam też generalny remont uzębienia....ale o tym może nie będę pisać, bo są przyjemniejsze tematy;)
Przypomina mi się czasem jak zaczynałam pisać tego bloga, jak byłam jeszcze panną przygotowującą się do ślubu, jak pisałam o wyborze sukni ślubnej, jak to wszystko przeżywałam, a teraz już po ślubie, weselu-3 miesiące-jak to szybko wszystko minęło;)
Mam nadzieję, że teraz będę częściej pisać notki.
Coś miałam jeszcze napisać, mam to na końcu języka, ale nie pamiętam więc kończę!!!
Pozdrowienia i "do zobaczenia".
P. S. Dajcie znać czy ktoś będzie tu czytał, po takim czasie nieobecności;)
Chyba po takim czasie nie ma sensu opisywać ślubu i wesela, aczkolwiek koleżanki do tej pory je wspominają i chętnie przyżyłyby to jeszcze raz.
Ja zresztą też, bo było super. Przed ślubem denerwowałam się, a potem już nie tylko świetnie wraz z innymi gośmi się bawiliśmy. Zabawa była przednia!!!
Moja suknia się wysztkim podobała, mówili, że jest piękna, wyjątkowa, że nigdy takiej nie widzieli. Mówili to już o wersji długiej, po ujawnieniu wersji krótkiej komplementowali suknię jeszcze bardziej. Mi suknia też się super sprawdziła, a szczególnie właśnie wersja krótka, bo w długiej sukni całą noc bym chyba nie wytrzymała. Nie wiem jak inne dziewczyny to robią. Niestety tylko troszkę się opuszczała, a dół niestety przez to się podarł. Ale wrażenie sukni niezapomniane!!!
A po weselu mój Mąż pierwszy raz pojechał oficjalnie ze mną do domu i razem sobie zasnęliśmy;)
Potem za kilka dni wyjechaliśmy na działkę, "w pierwszą podróż poślubną", gdzie w przedostatni dzień urlopu jak wiecie złamałam prawą rękę.
Potem 6 tygodni w gipsie.
Potem było wesele znajomych-też dobra zabawa;)
A potem wylot na Teneryfę-zajebisty wyjazd. Wypoczęliśmy, wyszaleliśmy się, opailiśmy...i wróciliśmy do Polski.
A w poniedziałęk po prawie 4 miesiącach nieobecności wróciłam do pracy. I szczerze mówiąc nie mogłam się już doczekać, bo siedzenie w domu już mi się znudziło. I super!!! Pewnie entuzjazm co do pracy niebawem mi przejdzie, ale narazie cieszę się tym.
Niestety moja koleżanka, z którą ostatnio pracowałam w pokoju zatrudniona była na zastępstwo i z końcem września kończy się zastępstwo. Dyrektor wysłał prośbę do Prezesa o etat, ale nie wiadomo jak to będzie. Wtedy NA PEWNO tak mi miło w pracy nie będzie. Ale narazie się tym nie chcę martwić.
Wraz z powrotem do pracy wróciłam na siłkę, bo wcześniej cały czas bolała mnie ręka i nie czułam się na siłach by trenować. Na Teneryfie ręka przestała mnie boleć, jakby w ogóle nie była złamana i póki co nie boli.
Zaczęłam też generalny remont uzębienia....ale o tym może nie będę pisać, bo są przyjemniejsze tematy;)
Przypomina mi się czasem jak zaczynałam pisać tego bloga, jak byłam jeszcze panną przygotowującą się do ślubu, jak pisałam o wyborze sukni ślubnej, jak to wszystko przeżywałam, a teraz już po ślubie, weselu-3 miesiące-jak to szybko wszystko minęło;)
Mam nadzieję, że teraz będę częściej pisać notki.
Coś miałam jeszcze napisać, mam to na końcu języka, ale nie pamiętam więc kończę!!!
Pozdrowienia i "do zobaczenia".
P. S. Dajcie znać czy ktoś będzie tu czytał, po takim czasie nieobecności;)
sobota, 30 czerwca 2012
3 tygodnie po ślubie
Notka będzie krótka, gdyż mam złamaną prawą rękę i lewą trudno mi obsługiwać kompa.
Pragnę Was tylko poinformować, że ślub i wesele super. Nie tylko goście się dobrze bawili i wszystko chwalili i do tej pory chwalą, ale i my super się bawiliśmy.
Więcej napiszę jak będę sprawna.
Pozdrowienia i buziaki.
ps-generalnie super fajnie jest być mężatką i mieć takiego męża;)
Pragnę Was tylko poinformować, że ślub i wesele super. Nie tylko goście się dobrze bawili i wszystko chwalili i do tej pory chwalą, ale i my super się bawiliśmy.
Więcej napiszę jak będę sprawna.
Pozdrowienia i buziaki.
ps-generalnie super fajnie jest być mężatką i mieć takiego męża;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)