środa, 29 lutego 2012

100 dni do Euro

Dawno notki nie było, ale w końcu zmobilizowałam się żeby coś napisać.
Czas szybko leci i tak jakoś zleciało. Było nawet o czym pisać, ale właśnie może działo się za dużo i wieczorem już sił mi brakowało na pisanie. U nas wszystko dobrze;) Dziś trąbili, że 100 dni do Euro-czyli do naszego ślubu 101. Jutro wybieramy się z Narzeczonym do USC po kwity, że możemy przystąpić do sakramentu małżeństwa i ja udam się do kościoła, gdzie byłam chrzczona po akt chrztu. A w przyszłym tygodniu zamierzamy iść do kancelarii w mojej parafii żeby spisać protokół przedślubny. Ale ten czas mija. Zleci do ślubu nim się nie obejrzymy.
W sobotę zaprosiliśmy na wesele kolegą J, który ma być świadkiem i jego narzeczoną. Ja dziś zaprosiłam A z pracy, a J rozdaje zaproszenia kolegom. Jak będzie miał wolne w pracy to będziemy jeździć po rodzinie. Coraz bliżej ten Nasz Dzień.
Poza tym wszystko fajnie-w pracy ok, dużo roboty, ale koleżanka się wprawiła i mi pomaga.
A w wolnych chwilach oczywiście sobie gotuję;) Dziś razem z J zrobiliśmy obiadek na jutro-pulpeciki w sosie pomidorowym więc jak przyjedziemy z USC szybciutko będzie jedzonko na stole;) A ponieważ w poście nie jem słodyczy to ostatnio wymyśliłam, że może upiekę chleb. No zobaczymy co z tego pomysłu wyjdzie.
W niedzielę byliśmy na Roczku mojej chrześnicy. Duża z niej już dziewczynka-pomyśleć, że rok temu był z niej taki mały Okruszek, taka dziecinka. Teraz już duża dziewczyna, chodzi, biega, urwisuje;)
Cofając się jeszcze w czasie-w ostatnią sobotę karnawału zrobiliśmy sobie randkę i byliśmy w tajskiej knajpie i w kinie. Jedzonko było super, ale film-do d... Byliśmy na "Sponsoringu"-bez sensu film. Nie polecam!
Za to następnego dnia oglądaliśmy super film-"Dziewczyna z tatuażem"-ten polecam bardzo.
No to chyba zbieram się już do spania.
Wasze blogi staram się odwiedzać jak najczęściej więc jestem na bieżąco. Mam nadzieję, że następną notkę napiszę wkrótce;)
Pozdr i dobrych snów.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Witajcie;)

Minął kolejny weekend, zaczął się kolejny tydzień.....I tak sobie życie mija.

Weekend minął miło. J pracuje popołudniu więc widzieliśmy się tylko wieczorami.
Upiekłam ciasto drożdżowe-wyszło super. Wszystkim bardzo smakowało. Moja mama powiedziała, że lepsze niż "teściowej". J też był zachwycony. Drożdżowe to Jego ulubione ciasto.

W niedzielę znów była u nas chrześnica. Kochana dziewunia. Ale bardzo płacze jak rodzice ją zostawiają. Tylko u dziadka nie płakała więc tata cały czas trzymał na rękach i kolanach. Tylko dziadziuś.

W pracy fajnie-narazie nic "złego" się nie dzieje. Pracujemy sobie spokojnie z koleżanką A. Bardzo się cieszę, że ją "dostałam". Nie dość, że mam pomoc to fajna dziewczyna-super się dogadujemy. Jest fajnie i wesoło. A jutro wybieramy się na zakupy ciuchowe.

Wpadłyśmy też na pomysł i od Ostatków nie będziemy jeść słodyczy. Ostatnio się rozbestwiłyśmy z tymi słodyczami-a to bułeczka, pączek, ciasteczko-trzeba to zakończyć, bo się w biedrach rozbędę i w suknię ślubną nie zmieszczę. Ja, która się tak zdrowo odżywiałam, ponieważ jestem strasznym wielkim łakomczuchem na słodkie to sobie z koleżanką dogadzałyśmy. Z jednej strony ryż z kurczakiem, a z drugiej słodkie bułeczki, batoniki, czekoladki i ciasteczka. Potem będziemy się zadowalać jogurtami i owocami.

A w czwartek jadę do J na pączki, Jego mama co roku je robi. I porto-ostatnio J kupił to skosztujemy;)

Jutro Walentynki-my nie obchodzimy tgo święta. Ja generalnie nie mam nic przeciwko-co prawda jest to sztuczne święto, komercyjne, wymyślone dla pieniędzy, ale zawsze dodatkowy powód by dostać i dać jakiś smakołyk, miło spędzić czas. Ale J jest całkiem przeciwny. Mówi, że kocha mnie codziennie i codziennie okazuje mi miłość i nie jest mu potrzebne takie święto. A ja cieszę się, że mam J, mam kogoś kto mnie kocha i kogo kocham ja i to mi wystarcza. Pamiętam dobrze uczucia jak było mi przykro w szkole, gdy koleżanki dostawały kartki i prezenty od chłopaków a ja byłam sama i wkurzona na to święto. Tak więc teraz cieszę się miłością i nie muszę jej specjalnie świętować. A romantyczne kolacje itp możemy sobie robić bez okazji i tak jest jeszcze romantyczniej i prawdziwiej.

No ale dostałam jeden prezent na Walentynki-pudełko rafaello-od mamy;) Tak więc słodkie jest na ten ostatni tydzień łakomstwa.

A dziś był trening. W końcu ćwiczyłyśmy razem z koleżanką, bo ostatnio razem na siłce byłyśmy przed moim wyjazdem nad morze. No i dowiedziałam się, że moja druhna planuje też ślub w tym roku, ale tylko cywilny. Fajnie, fajnie;))) Oby wszystko im wyszło.
W środę po treningu pójdziemy coś zjeść i pogadać, bo na siłce to nie bardzo jest jak i o wszystkim.

A teraz czekam na J, już do mnie jedzie po pracy więc dużo miłości każdego dnia do końca życia, nie tylko w Walentynki Wam życzę i wszystkiego dobrego, udanego tygodnia i byle do weekendu!!

poniedziałek, 6 lutego 2012

Ja naprawdę lubię gotować.....

Ostatni weekend minął mi wyjątkowo fajnie. W sumie przez to, że dużo sobie pogotowałam. Ja naprawdę lubię gotować i relaksuje mnie to;)


Zaczęłam już od piątku-usmażyłam pyszne rybki + surówka z kiszonej kapusty.
W sobotę zrobiłam mielone-niby nic, ale cała rodzina i J bardzo lubią moje mielone, naprawdę wychodzą mi super. A teraz jak mamy elektryczną maszynkę do mielenia to choć zajmuje to wszystko więcej czasu, to kotlety są o wiele lepsze. Mięsko było chudziutkie i przez to kotleciki pyszniutkie.
Ostatnio też postanowiłam sobie, że nie będę kupować do kanapek wędliny tylko sama będę robić różne mięska i pieczenie-żeby było smaczniej i zdrowiej. No więc w sobotę upiekłam jeszcze karczek ze śliwką wędzoną i ugotowałam udziec z indyka.

A na niedzielny obiad zaprosiłam Narzeczonego. Udusiłam podsmażony udziec z indyka, do tego kasza i buraczki. Oprócz kaszy wszystko to robiłam pierwszy raz. Ale wszystko smakowało, bardzo smakowało. Najbardziej oczywiście cieszy mnie, że smakowało J;)
Mama na deser zrobiła pyszne ciasto wg przepisu "teściowej". Zrobiła je też w zeszłym tygodniu i bardzo jej i wszystkim smakowało więc powtórzyła tą przyjemność. A J przyniósł takiego oto ananasa. Mieliśmy jedzonko jak w święta;)

Naprawdę lubię gotować i w weekendy temu czas poświęcać zamiast np gapić się w telewizor.
Na przyszły weekend mam zaplanowane pieczenie ciasta drożdżowego. J bardzo je lubi, a ja nigdy go nie piekłam. Ostatnio mama J dwa razy zrobiła więc teraz czas na mnie na naukę;)

W niedzielę siostra podrzuciła nam do pilnowania chrześnicę. Dziewuszka już chodzi-tydzień temu robiła tylko kilka kroków i ledwo się na nóżkach trzymała, a wczoraj już coraz więcej chodziła. Jak pójdziemy na roczek to już będzie biegać;) I robi się coraz ładniejsza. Jak się urodziła podobna była bardzo do swojego taty, ale już jakiś czas temu zwróciłam uwagę, że jest podobna do mnie jak byłam mała. A teraz mama powiedziała, że jest coraz podobniejsza do mnie. Moja śliczna kochana dziewczynka. A rzęsy ma długie i zakręcone aż do brwi. Dłuższe niż moje, bo ja mam dość długie rzęsy, ale ona to na maksa. Wszyscy od urodzenia śmiali się, że to po cioci. No a teraz cała buźka robi jej się do mojej w jej wieku podobna.

Poza tym wszystko w normie- trening dziś dobrze poszedł, a w pracy fajnie, narazie bezstresowo i z koleżanką w pokoju dni mijają szybko i miło;)

Udanego tygodnia dla wszystkich;)