poniedziałek, 5 września 2011

A to dopiero poniedziałek

Śniło mi się, że już jest wtorek. Ale niestety nie. Standardowo jak wszystcy nie lubie poniedziałku, a dodatkowo jeszcze tyle czasu do wyjazdu.


Weekend jak to weekend minął bardzo szybko. W piątek byliśmy u znajomych. W sobotę popołudniu pojechaliśmy na Jarmark Wojewódzki. W niedzielę już po 7 wstaliśmy-bo byłam niewiarygodnie głodna. Za to potem spac mi się pół dnia chciało, raz, że wstaliśmy wcześnie, a dwa nalewki i bimbry próbowane na jarmarku mnie też zmęczyły. Tak więc jak J poszedł na popołudnie do pracy to posiedziałam trochę na balkonie oglądając świat w niedzielne popołudnie, a potem sie położyłam. Tak więc ani nie poczytałam, ani nad blogiem nie popracowałam. Totalny leń i brak sił.


Niedługo trzeba będzie zacząć myśleć jakie szmatki wziąć na wyjazd-co czyste, co uprać. Nienawidzę się pakować, nieznoszę. A w czwartek mamy zamiar kupić dolary-niestety jak na złość cena idzie w górę. Dzwoniłam dziś też do biura podróży by potwierdzić godzinę lotu-na szczęście lotu nie odwołali i nic się nie zmieniło-bo ja mam zawsze jakieś czarne myśli, że biuro splajtuje, samolot sie rozbije itd. oj już nie mogę nie mogę się doczekać.. No ale już pół poniedziałku za nami;)


Wczoraj oglądałam Taniec z Gwiazdami-generalnie nie oglądam tego, wczoraj tak mnie jakoś naszło zeby luknąć kto tam i jak wywija w kolejnej edycji. Po chwili miałam zamiar przełączyć, ale tańczyli walca angielskiego. Niestety walc to nie mój najlepszy taniec. Narzeczony jest w nim na szczęście lepszy więc jakoś ten pierwszy na weselu taniec poprowadzi. Na szczęście jakoś też nie przywiązujemy do tego takiej wielkiej wagi, że taniec ma być perfekcyjny. Jak wyjdzie tak wyjdzie-z tego się nie strzela;) żeby się dobrze przy tym bawić. Zaraz na początku znajomości chodziliśmy na kurs tańca, a to dlatego, że jak się poznaliśmy to niedługo potem byliśmy na weselu i okropnie, strasznie mi si ę z J tańczyło. Prawie się przez to pokłóciliśmy,bo On uważał, że jest w tańcu świetny. Zapisaliśmy się więc na kurs-i teraz najlepiej, najwspaniale wręcz doskonale tańczy mi sie z Narzeczonym. Dopasowaliśmy się i teraz na weselach, Sylwestrach i innych imprezach wymiatamy. Zreszta samo chodzenie na kurs było super-bo robiliśmy cos razem. Palnujemy się więc jeszcze zapisać. Może na następny poziom.Nawet ostatnio o tym wspominaliśmy.


No a teraz byle do środy. Mogłaby już być środa popołudniu.


Ale znów nanudziłam.


Pozdrawiam i życzę miłego dnia i udanego tygodnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz