No niestety już wróciliśmy.
Wróciliśmy już w piątek 16 września wieczorem, ale jakoś nie było kiedy napisać.
Co tu pisać-było wspaniale. Pogoda super, hotel wielki, elegancki i tez super, baseny, aquapark-super. Wspaniłe jest tez to, ze przełamałam swój strach przed głęboką wodą i NURKOWAŁAM!!! Bo ja za dobrze nie pływam i kąpałam się tam gdize mogę siegnąć dna, ale Narzeczonemu zachciało się spróbować nurkowania no i ja tez się odważyłam, z czego jestem bardzo dumna. A potem to nie straszne były mi wszystkie zjeżdżalnie w aquaparku. Oczywiście widzieliśmy też piramidy i Sphinxa. No super było.
Może będe sukcesywnie opisywac co się działo + zdjęcia, by nie znudzić nikogo długa notką.
Dzień 1-przyjazd
Za bardzo nie ma co duzo pisać, bo przylecieliśmy w nocy. Zdązyliśmy się okropnie pokłócić i iść spać.
Jak pisałam 9 września trochę bałam się latać-teraz juz mi zupełnie przeszło i jak wracaliśmy to już wcale nie miałam stracha. Ale 9-tego jeszcze miałam obawy. Niestety cały dzień siedziałam sama w domu i mi sie strsznie nudziłoto czekanie. na szczęście wcześnie wybraliśmy się na lotnisko i już razem z Narzeczonym czas zleciał mi milej i szybciej.
Jak pisałam 9 września trochę bałam się latać-teraz juz mi zupełnie przeszło i jak wracaliśmy to już wcale nie miałam stracha. Ale 9-tego jeszcze miałam obawy. Niestety cały dzień siedziałam sama w domu i mi sie strsznie nudziłoto czekanie. na szczęście wcześnie wybraliśmy się na lotnisko i już razem z Narzeczonym czas zleciał mi milej i szybciej.
Lot trochę przegadaliśmy, trochę przespaliśmy-lecieliśmy ok 3,5 godz więc byliśmy zupełnie w nocy-wg ichniego czasu po 24 czyli już w sobotę. Po wyjściu z lotniska oczywiście owiało nas przyjemne uczucie ciepła.
Z naszego lotu tylko my jechaliśmy do tego hotelu więc myśleliśmy, że może jakiś kiepski, ale koleś co nas wióżł powiedział, że fajny hotel.
Jak w końcu dotarliśmy do pokoju no to wyglądał tak samo jak w katalogu-identycznie.
Potem jak już wspomniałam się pokłóciliśmy, ale o tym nie mam chęci teraz ppisać, bo już wszystko jest ok i chcę wspominać tylko miłe chwile.
Oto nasz pokój
Ponieważ po przyjeździe nic nie jedliśmy wstaliśy raniutko i udaliśmy się na śniadaninko.
Oto widok z balkonu, zdjęcie zrobiłam po przebudzeniu się w sobotę.
Od tego dnia naasze śniadania wyglądały mniej więcej podobnie standardowo-jajka omlet lub sadzone, paróweczki zapiekane z serem i pomidorki zapiekane z serem, czasem płatki i jogurt, jakieś owoce lub ciasteczka. Jedzonko było tam,m pycha. A najlepiej, że nie trzeba było go robić ani po nim sprzątać.
Po śniadaniu trochę się rozejrzeliśmy i czekaliśmy na naszą panią rezydent.
Na postkaniu z nią jak doszło do rozmowy o wycieczkach to Narzeczony wymyslił żebyśmy też ponurkowali. Nie za bardzo podobał mi się ten pomysł, ale się uparł więc postanowiłam, że się zdobędę na odwagę i postaram się przezwyciężyć swój lęk przed woda i się zapisaliśmy oprócz na wyjazd do Kairu, na piramidy to jeszcze to nurkowanie. Ale o nurkowaniu w innym poście, bo na ten temat chciałabym napisać więcej.
Po spotkaniu z rezydentem standardowe leniuchowanie: drinki, baseny, zjezdzalnie, przekąski, driniki, baseny, zjezdzalnie, drinki. Pozwiedzaliśmy trochę hotelu, ale jak sie potem okazało do zobaczenia jeszcze była bardzo duża jego część, że prawie do ostatniego dnia cos nowego odkrywaliśmy.
Hotel był naprawdę piękny, wielki i wspaniały. I czekało na nas tam wiele atrakcji. Codziennie wieczorem muzyka na żywo, albo granie na gitarze, albo śpiewanie i inne atrakcje artystyczne. Tak więc i potańczyliśmy sobie też. Na pewno więc o tym jeszcze napiszę. A ostatnio naliczyliśmy, że w hotelu było ok. 15 basenów.
Narazie kończę. Następnym razem chyba o nurkowaniu.
A jak tam w Polsce Wam się żyło?
Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz