środa, 2 maja 2012

I już za chwilę druga przymiarka sukni

Dawno nic nie pisałam, a sporo się działo i wele razy przymierzałam się do notki, ale wiecznie było brak czasu.
A ten czas tak szybko mija-ostatni post był po pierwszej przymairce sukni, a w pzyszłym tygodniu będzie już druga, i ostatnia!!

A co się działo?? Tak trochę w skrócie:

Po pierwsze były kłopoty z teściem-pewnej niedzieli J przyjechał i powiedział, że Jego ojciec nie wybiera się na ślub i wesele. Nie będę Wam opisywać całej sytuacji pomiędzy J i jego tatą, w każdym bądź razie są pokłóceni. Mimo wszystko dla  mnie to nie do pojęcia, żeby ojciec nie był na takiej uroczystości. Ale nieraz już pisałam, że facet jest jakiś dziwny, wydaje mu się, że jest cesarzem w domu, wszystko musi być tak jak on chce, a jak mu się ktoś sprzeciwi to jest jego wrogiem-J się postawił, nieraz miał inne zdanie, którego nie bał się wyrazić i to odbitnie i przez to nie odzywają się z ojcem. No ale ojca się nie wybiera-jaki jest taki jest. A tu mama w rozmowie z J powiedziała, że ojciec sie nie wybiera na ślub. Wiem, że NArzeczonemu było przykro, mi ze względu na Niego też. I się wku..., a że akurat w środę miałam jechać do J to stwierdziłąm, że porozmawiam z Jego ojcem. Różne sobie mowy w głoie układałam, żeby mnie facet nie zagiął. No i powiedziałam  mu, że mi przykro, bo słyszałam, że nie wybier się na Nasz Ślub, na wesele, żę nie będzie Nas błogosławił-no i tam dalej się rozmowa potoczyła. Miał się zastanowić jeszcze.
No i w zeszłym tygodniu J mówił, że rozgląda się za garniturem więc pójdzie-tak więc jeden problem jakby z głowy.
Choć problemu teścia nie uważam za zamknięty, bo to dziwny człowiek i chyba najlepiej jak oboje się będziemy od niego trzymać z daleka. Aż mi się nie chce pisać, ale co jestem u J, a już szczególnie na jakiś imprezach rodzinnych to facet mnie denerwuje i pokazuje się z jak najgorszej strony, wychodzi z nie got o "żądzicielstwo" i tyrania. Jak dla mnie debil-choć może nie pwoinnam tak pisać o pzryszłym teściu, ale J myśli to samo. Przykro tylko, że ma takiego ojca.

Problem drugi był z butami-i nadal niestety jest. Te buty, które miały przyjechać 36 były na mnie za małe. No więc trochę wpadłam w panikę-na szczęście wypatrzyłam na stronie Ryłki w kolekcji ślubnej takie sami i to ze skóry. SUPER!!! jeszcze tego samego dnia pojechałam je kupić. Wszystko ekstra, ale buty niestety są niewygodne. Powiecie-to po co kupowałaś niewygodne buty. Jak przymierzyłam to fakt, były trochę ciasne, ale nowe buty często nie są od razu wygodne i tzreba je troszkę rozchodzić. A że to skóra to mam nadal nadzieję, że się rozchodzą. Problem jest jeden, że dłużej niż góra 2 godziny nie mogę w nich wytrzymać. Już smarowałam alkoholem i potem zakładałam-jest trochę lepiej, ale trochę-w takim  tempie to powinnam je rok zrochadzać.
Pojawił się ratunek w postaci prawideł, które A (koleżanka z pracy) pożyczyła mi od swojej teściowej. Dopiero dziś iwęc nie wiem jeszcze czy będzie efekt, ale mam nadzieję, że tak. No zobaczymy, bo prawidła troszkę szerokie. Jak nie to trudno będę się męczyć, ale je rozchodzę.
Przy okazji jakby któtaś z Wam znała sposób na rozbicie butów to dajcie zn. Bardzo proszę o pomysły. Bo te buty są po prostu za niskie w podbiciu i za wąskie w palcach. Mam czarne na identycznym obcasiei tamte są wygodniutkie niemal jak tenisówki.
Chcesz być piękną-trzeba trochę pocierpieć
Jak nie rozchodzą się (choć NIE CHCĘ BRAĆ POD UWAGĘ TAKIEJ OPCJI-bardzo nie chcę) to wezmę jakieś na zmiane i trudno zmienię po jakimś zcasie jak nie będę mogła wytrzymać.
A może jeszcze jakieś się do śłubu trafią???

Problem trzeci był z bielizną-chciałam sobie kupić na tą okazję jakąś firmową bieliznę, np Triumfa. Ale w firmowych sklepach biustonosze były po prostu ochydne z wyglądu!!! W końcu kupiłam u mnie na ryneczku na zapas i wszelki wypadek zwykłą bardotkę za 18 zł, która teraz super służy mi na rower. Ale zamówiłam sobie też koło siebie ładny staniczek, tylko akurat nie było mojego rozmiaru i pani mi sprowadziła-i za biustonosz, majteczki i pończochy zapłaciłam 125 zł (tyle co sam stanik w Triumfie).
Tak więc choć ten problem całkowicie się rozwiązał.

Byliśmy też na spotkaniu z dekoratorką sali-pełen sukces. Sala jej się podobała i najważniejsze czego się baliśmy to, że będzie problem z pokrowcami na krzesła, bo są niskie-a tu się okazało, że żadnego problemu nie będzie i nawet takie kokardy jak w necie wypatrzyłam pani nam zrobi!!!Ufff.

No i w ubiegłą niedzielę w końcu zakończyliśmy zapraszanie gości-ostatnia była moja siostra wujeczna-i w końcu z tym spokój.

A poza tym-pogoda się zrobiła super więc w sobotę rozpoczęłam sezon rowerowy!!!Super. Wyjeździłam się przez ten weekend na rowerze. W poniedziałek na rowerze byłam na siłce, a po południu jeździliśmy jeszcze z Narzeczonym. Wczoraj zanim J poszedł do pracy też jeździliśmy, a potem sama. Po południu umówiłam się z moją druhną M na piwko do ogródka-było fajnie, miło, śmiesznie, wesoło i sympatycznie jak zawsze, ale po tym piwnie jakoś tak mi w nocy strasznie niedobrze było. A dziś miałam do pracy też na rowerku przyjechać, ale pogoda niewyraźna była a ja nie mam kurtki przeciwdeszczowej więc z bólem serca wsiadłam w tramwaj. Jeśli po południu nie będzie padać to na bicyklu udam się po zakup przeciwdeszczówki, przeciwwiatrówki. Jutro też na siłke na rowerze a po południu z M idziemy na rowery-tak więc dupsko wytrzęsie mi za wszystkie czasy. Ale no super-uwielbiam jazdę na rowerze-normalnie jak dziecko po komuni;) Jest tylko jeden minus-siniaki-od wsadzania roweru do windy na prawym udzie mam big wielkie siniaki. Muszę opanować tą sztukę by nie robić sobie krzywdy, bo kiecka krótka i nogi muszą jakoś wyglądać!!!
Niestety Narzeczony od wczoraj na popołudnie pracuje tak więc nie było sensu żebym brała urlop na 2 i 4 maja-wzięlam tylko na 30 kwietnia, bo wtedy miał wolne i tyle z długiego weekendu.
No ale w sobotę będzie miał wolne więc nadrobimy współny czas;)

No i w przyszłym tygodniu-9 maja kolejna przymiarka sukni. Wezmę wszystkie dodatki i buty, i rękawiczki od siostry i inne duperele. Mam też plan by przed przymiarką iść na próbną fryzurę i próbny makijaż. Dziś zadzwonię do fryzjra żeby sięumówić, a w piątek do siostry J, która ma mnie malować (bo teraz jest na wyjeździe). Chociaż ponoć mogą być jakieś problemy z tym makijażem, bo ma ona malować też pół rodziny J-trochę się wkurzyłam, bo po co obiecywała mi, że zrobi mi make up??? a teraz J mówił, że ma jechać do ciotki tam gdzie zjedzie się przyjezdna rodzina J i malować ciotki. No nie wiem-będę musiała z nią porozmawiać jak sobie to wyobraża. Jak nie to będę szukać innej makijarzystki-łaski żadnej nie potrzebuję!!! Mam nadzieję, że nic z tego nieprzyjemnego nie wyniknie, J nie zna  konkretów więc może nie mam czym się przejmować. No zobaczymy.

ŁOOO Matko-to chyba wszystko-trochę się tego nazbierało-GRATULACJE  jeśli ktoś przeczytał do końca;)

Pozdr i do szybkiego następnego posta!!!
Buziaczki

10 komentarzy:

  1. jej, ale Ci zazdroszczę tych wszystkich przygotowań ;))
    No to rowerowanie w pełni rozpoczęte ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś przez rower o nich mało myślę. Ale pewnie zaraz się zacznie!!!
      pozdr

      Usuń
  2. Pogoda idealna na rower i spacery :)
    co do teścia, to jak tak czytałam, to trochę jakby o moim, ha. Może nie aż tak, jak u Ciebie, ale umiem się wczuć w Twoją sytuacje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście za teścia nie wychodzę. Szkoda mi tylko J, że nie ma fajnego ojca. Na szczęście z moim się lubią;)

      Usuń
  3. No i po co to robić taki cyrk?
    Szkoda czasu i pieniędzy a nie wiem, kogo to jeszcze w dzisiejszych czasach podnieca.
    Ślub to impreza w stylu "Bania u Cygana do rana" z bandą pijaków, a potem przychodzi prawdziwe życie, gdzie jest często płacz i zgrzytanie zebów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak masz w rodzinie bandę pijaków to może wesele tak wygląda.
      A oczywiście, że najważniejsze jest codzienne życie po...i tego najbardziej z Narzeczonym nie możemy się doczekać. Może mało uważnie czytałaś/łeś mojego bloga, ale o tym też pisałam wiele razy.
      A jeśli Twoje życie to płacz i zgrzytanie zębami to współczuję. Niestety to Twoja wina, bo zawsze winne są dwie strony więc może zamiast siedzieć w internecie zajmij się sowim małżeństwem;)

      Usuń
    2. Miało być oczywiście swoim, a nie sowim. Ale wyszła literówka śmieszna-sowim małżeństwem-nie siedź w internecie tylko zajmij się dwiema sowami!!! hehehe

      Usuń
  4. Kurde a te buty to nie najlepiej zanieść do szewca?? U mnie kosztuje to 15 zł.

    Anonimowy, nie ma to jak stare panny, które zazdroszczą wesela, albo rozwódki których mąż poszedł w ciul no bo jak tu wytrzymać z kimś takim, prawda??;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kinia za radę. Może będę musiała tak zrobić-chociaż powiem, że niespodziewanie buty się rozeszły i wczoraj cały wieczór w nich chodziłam. Na koniec jednak troszkę małe palce mnie bolały więc może i zajrzę z nimi do szewca może coś poradzi. Wielkie dzięki

      Usuń
  5. no no... juz coraz blizej :) Ostatni miesiac na pewno minie w zastraszajacym tempie :)

    OdpowiedzUsuń