niedziela, 27 maja 2012

Odliczanie - 13 dni...

Jak ten czas zleciał!!!
To niesamowite, już niecałe 2 tygodnie do Ślubu!!!
Ale zleciało!
Za 2 tygodnie Nasze życie zmieni się zupełnie, nic nie będzie jak dawniej i resztę życia spędzimy razem;)
 I już nie mogę się doczekać!!!!!!!!!!!!!!!

A jak przygotowania???...w toku

Po kolei:
W ubiegłą niedzielę najpierw J był u spowiedzi, bardzo się obawiałam, że np zacznie się w konfesjonale kłócić z księdzem i nie dostanie rozgrzeszenia-ulżyło mi jak poszliśmy do kościoła i do konfesjonału zmierzał ksiądz, z którym spisywaliśmy protokół przedmałżeński i który będzie nam udzielał ślubu. Od razu mi ulżyło. Tak więc sakrament J ma z głowy. Wymyśliłam, że do spowiedzi przed ślubem pójdziemy w Boże Ciało.

Potem pojechaliśmy na giełdę zamówić kanapę. Zamówiliśmy-jak przywiozą zrobię zdjęcie i Wam pokarzę. Niestety przywiozą ją dopiero w środę przed ślubem. Tej środy właśnie się najbardziej boję, bo mamy wtedy dużo rzeczy do załatwienia, a generalnie nie za bardzo da się narazie zaplanować co o której godzinie.
Bo:
1. przywiozą nam łóżko (narazie nie wiadomo o której-we wtorek zadzwonią).
2. musimy jechać na salę ją odebrać, tam wtedy odbywa się liczenie naczyń, sztućców itd. Przy okazji zacząć zwozić tam alkohol, piekarniki i coś tam pewnie jeszcze,
3. muszę odebrać suknię ślubną - rozmawiałam z siostrą wczoraj by szwagier mnie zawiózł. Najgorzej,
4. od kolegi z pracy musimy pożyczyć piekarnik i zawieźć go na salę
4. i nie wiem co jeszcze...
Najgorzej, że nie wiadomo, o której kanapę przywiozą i nie można zaplanować co kiedy będzie. Nawet na odbiór sukni ze szwagrem nie mogę się umówić. Tak więc strategia będzie we wtorek.
Poza tym, żeby kanapę wstawić do pokoju trzeba wynieść z niego wszystkie meble!!! Trzeba więc wszystkie szafki najpierw opróżnić. W sumie na 90% już to zrobiłam. Mamy zajmować z J dwa pokoje. Ten drugi to pokój, w którym ja kiedyś mieszkałam, a potem nasza ciocia, która w grudniu zmarła. Kupnem kanapy mama została zmuszona do sprzątnięcia rzeczy cioci z pokoju. Chciałam jej pomóc, ale nie chciała. I tak jak mama opróżniła jakieś szafki to ja swoje szmaty przenosiłam do nich. Ubrania już przeniesione, zostały rzeczy "biurowe/urzędowe" i szuflada z kosmetykami. No i pierdółki z wierzchu. Ale to 1, 2, 3 w poniedziałek po panieńskim.

W środę rano trzeba będzie wynieść meble z pokoju, a potem wznów je wnieść. No i potem poprzenosić część moich rzeczy z tamtego pokoju do tego i Narzeczony swoje rzeczy poprzywozi i w środę i czwartek będzie upychanie naszych ciuchów w tych 2 pokojach.

Dalej co do przygotowań to znalazłam FRYZJERKĘ-super. We wtorek byłam na 2 próbnej fryzurze, u znajomej kolegi z pracy. Dziewczyna specjalizuje się we fryzurach ślubnych. No i jestem zadowolona na 90%. Byłam podobna do siebie, zostawiła mi moją grzywkę naturalnie, że byłam podobna do siebie. Co do tyłu po dokładnym obejrzeniu fryzury mam parę uwag, ale to mały pikuś i mam nadzieję, że będzie dobrze;) Dziewczyna zna się po prostu na tym. A fryzury tworzy jak dzieła sztuki. Jest to jej pasja. No i przyjedzie do mnie do domu. Najpierw była opcja, że o 7 rano!!! Bo na 9 i 11 miała już zapisane klientki, a ja mam makijaż na 11.30. Ale, że i tak sama sobie włosy będę myła to umyję przed make upem i fryzjerka przyjedzie na 13-więc nawet w czasie super się zgrało!

Nie mamy jeszcze napojów. We wtorek robiliśmy z rodzicami listę co trzeba jeszcze załatwić i kupić i ile picia. Mieliśmy je zmawiać w hurtowni, gdzie jeśli się wszystkiego nie zużyje można oddać, ale niestety nie chcieli nam tego przywieźć, a hurtownia jest poza Łodzią więc nam też się nie opłaca tam jechać. Poszukamy w Łodzi, w jakiejś hurtowni lub pojedziemy do macro. Może dopiero w środę, by od razu zawieźć to na salę.

Musimy też kupić pojemniki jednorazowe, takie jak na chińskie żarcie, by gościom zapakować troszkę smakołyków z wesela. Za bardzo nie wiemy gdzie-pytaliśmy mojej siostry, ale nikt nie pamięta gdzie były kupowane na ich wesele.

Czeka nas wizyta w kościele, by zapłacić resztę kasy i dogadać szczegóły.
I telefon do orkiestry-o której mają przyjechać, jaki pierwszy taniec itp.
I musimy w końcu poćwiczyć ten pierwszy taniec, bo mi nie idzie walc!!!

Do dekoracji samochodu znalazłam w necie fajne wstążeczki na klamki, kolega ma mi zakupić, bo on dużo jeździ więc jutro lub pojutrze po drodze wstąpi do tego sklepu. Sklep jest w Łodzi, ale na drugim końcu, a wysyłka 13 zł, same wstążeczki 16 zł więc nie warto przez net zamawiać. Kolega był już w piątek w tym sklepie, ale ich nie było. Przy czym zabawna sytuacja, bo w czwartek dzwoniłam i były, ale jakaś kobieta je kupiła, a pani w sklepie była przekonana, że sprzedała je mi;)

Wczoraj druhna zakupiła buty i torebkę do swojej sukienki;) Został ten kłopot jeszcze koleżance z pracy, nic nie pisała więc pewnie nic nie kupiła, bo wczoraj miała szukać. Kłopoty z tymi babskimi ciuchami.

No a w sobotę wieczór panieński. Nie mam zupełnie pojęcia co mi dziewczyny wymyśliły. O 16.30 przyjdą do mnie M i A (druhna i koleżanka z pracy) i moja siostra, by wszystko przygotować, a na 17.30 reszta dziewczyn i wiem tylko, że o 19.30 gdzieś wychodzimy. Ale gdzie????? No a po tej niespodziance na miasto na tańce idziemy;) Dawno nie byłam i w sumie nie mogę się doczekać tej imprezy;)

A potem 2 dni do pracy (jeśli dam radę czasowo to i w poniedziałek i we wtorek po pracy na siłkę planuję iść). 

Ostatecznie na weselu ma być 68 osób dorosłych, 6 dzieci (do kosztów trzeba doliczyć jeszcze 3 osoby orkiestry i obiad dla kierowcy).
Wyszło tak, że nie musimy żadnego hotelu rezerwować, bo wszyscy pomieszczą się u nas i u rodziny. A w niedzielę pewnie zostaniemy w domu i tu obiad jednak będzie nie na sali, ale to jeszcze ostatecznie zadecyduje się na końcu. Tak więc w sumie dobrze, że nie ma poprawin, chociaż na poprawiny zaprosilibyśmy też gości z Łodzi, a na taki obiad to zależy właśnie czy na sali czy nie-no zobaczymy. No zobaczymy jak to się zakończy na drugi dzień. Narazie o tym nie myślę i się tym nie martwię.

Tak ogólnie to się nie stresuję i nie denerwuję. Denerwuję się tylko tym żeby wszystko załatwić na czas i najbardziej środą, bo dużo rzeczy do ogranięcia. Ale będzie dobrze;)

Notka mega długa, ale dużo było do opisania, w sumie to nie wiem czy o wszystkim wspomniałam o czym chciałam;)
O właśnie świadkowa esa wysłała czy mam niebieską podwiązkę;) Mam;)

Pozdr
Mam nadzieję, że przed ślubem się jeszcze odezwę;)
Może po panieńskim!!


6 komentarzy:

  1. aaaaaa! To już tak bliziutko ;))
    Ja bym się chyba denerwowała :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. Mówisz, że się nie denerwujesz, ale po tych opisach aż Ci się dziwię, że jesteś taka spokojna. Tyle do ogarnięcia, do załatwienia!! Masakra...A tak już niedługo...
    A w pracy bierzesz sobie wolne? Czy dasz radę i z pracą i z tym wszystkim naraz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź głęboki wdech i do dzieła :) Wszystko na pewno super się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest nerwówka, to fakt, ale ten dzień wart jest każdych nerwów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze sporo tych spraw, ale na pewno ze wszystkim zdążycie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jeju, to juz tak blisko. Sporo macie jeszcze do ogarniecie, ale bardzo dobrze, ze sie nie denerwujesz, bo przeciez nie ma czym :) Wszystko bedzie super, To w koncu Wasz dzien :)

    OdpowiedzUsuń