sobota, 19 maja 2012

3 tygodnie!!!!!

Dziś sobota więc do ślubu zostały równo 3 tygodnie!! Ale ten czas leci. Już nie mogę się doczekać, ale i mnie to przeraża, bo jeszcze tyle rzeczy do załatwienia no i nasze życie zupełnie się zmieni i to na zawsze! A nieznane trochę straszy.

Goście już policzeni. Niestety z mojej listy 74 osób będzie tylko 34, jeszcze ta liczba może wzrosnąć o jakieś 2 czy 3 osoby. Przykro mi trochę. Ale 2 osoby zmarły, 2 urodziło lub na dniach urodzi się dziecko, a to ktoś pracuje w Niemczech czy Anglii i nie może dostać wolnego, a to egzaminy na uczelni, a to delegacja, a to choroba, złamana noga, operacja. No ale trudno. Kto może to przyjedzie. Przynajmniej będzie proporcjonalnie osób z mojej i J rodziny. No i nie trzeba będzie pokoi w hotelu wynajmować, bo wszystkich rozgości się po rodzinie. Najważniejsze, żeby była dobra zabawa, a najnajważniejsze żebyśmy szczęśliwie żyli po ślubie.

Co tam jeszcze?? Mamy beczkę na bimber na wiejski stół-Narzeczony przez internet kupił. Potem będziemy tam trunki Jego produkcji przechowywać, albo coś mocniejszego. I bimber też już mamy zamówiony.
Musimy jeszcze zamówić napoje. I muszę zrobić wizytówki na stoły. I jeszcze spotkanie z orkiestrą. I musimy więcej ćwiczyć pierwszy taniec (narazie była 1 próba).

A dziś jeździliśmy na rowerach do wieczora. Trochę po lesie, a trochę po mieście. Są dni Łodzi więc byliśmy na Piotrkowskiej, gdzie spotkaliśmy moją siostrę z mężem i koleżanką, szli na imieniny kolegi. Ciekawe z kim siostrzenicę zostawili, bo nie z moją mamą??? Zjedliśmy kebaba, miał być z baraniny-miejmy nadzieję, że był. Byliśmy też w Manufakturze-pełno ludzi wszędzie. Zrobiliśmy 29 km. Jutro też się wybieramy na przejażdżkę po obiedzie, bo rano jedziemy na giełdę zamówić kanapę. Potem zrobimy razem obiad-kurczaka pieczonego na butelce piwa-jeszcze nie robiłam. Do tego będzie kus-kus- bo jeszcze nie jedliśmy. A potem wybieramy się do Arturówka na rowerach. W ostatnim tygodniu mało jeździłam, tylko w poniedziałek pojechałam do pracy i potem na siłkę, bo a to pogoda deszczowa, a to potem byłam "niedysponowana" i brakowało mi roweru. Ale nadrobi się;)

Ale ten czas leci!! Trochę masakra, ale mam nadzieję, że wszystko się uda i ze wszystkim się wyrobimy i o niczym nie zapomnimy.
Na dodatek muszę zrobić miejsce w szafkach i szufladach dla J. Musimy też z mamą zrobić porządek z rzeczami cioci w drugim pokoju, który też ma być dla nas. Masakra, bo nie lubię takich rzeczy i już milion razy się za to zabierałam, ale jakoś jeszcze nie wyszło.

A za 2 tygodnie wieczór panieński;) Będzie się działo!!!

Pozdr

2 komentarze:

  1. Ale szybko :)) na pewno się wyrobicie ze wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  2. spokojnie, ze wszystkim zdazycie :)
    Szkoda, ze tylko osob Wam odpadlo, ale reszta na pewno bedzie sie bawic wysmienicie :)

    Czeka Was jeszcze sporo roboty, ale to prawie JUZ :)

    OdpowiedzUsuń