czwartek, 17 stycznia 2013

Zakup spodni-ciążowych;)

Dawno, dawno, bardzo dawno nic nie pisałam-w sumie dlatego, że nie było o czym.

Żyjemy sobie spokojnie i normalnie. Oczywiście nie tak zupełnie sielankowo, bo i zdarzają się kłótnie, ale już coraz mniej, bo się jakoś w końcu docieramy. Przed ślubem nie mieszkaliśmy razem, mimo, że spędzaliśmy ze soba praktycznie każdą wolną chwilę, to nie to samo i na początku bywało ciężko-ale daliśmy radę!!! W sumie dużo zawdzięczam przyjaciółkom, które w mieszkaniu z facetami są bardziej doświadczone i tłumaczyły mi, że się dotrzemy. No i się docieramy-pozanliśmy bardziej w takich sytuacjach, w których wcześniej nie było kłótni, a po ślubie nagle stawały się one jakoś wkurzające. No mniejsza o to, bo nie o tym chciałam pisać. Nie pisałam, bo jak było smutno  to nie chciałam się tu żalić na Męża, a jak było dobrze-to o czym pisać???

25 listopada zrobiłam test ciążowy-i niemal od razu pojawiły się dwie kreski, potem poszłam na beta HCG, ze względu na pracę do lekarza dotarłam dopiero 14 grudnia i potwierdził, że jestem w ciąży. Niestety na początku trafiłam do "nie za fajnego" doktora, ale już go zmieniłam na super lekarza!!!

W pracy jeszcze dwie koleżanki sa w ciąży-jedna w 19, druga w 18 i ja w 13 tygidniu. Ta w 18 to ta koleżanka, co ze mną pracowała w pokoju, która była na zastępstwo za inną dziewczynę-znów wróciła "do mnie", niestety też na zastępstwo. Tak więc mamy wesoło;)))
W ogółe ona na  naszym weselu złapała welon, a jej chłopak muszkę, no i w październiku okazało się, że jest w ciąży, a w Wigilię chłopak się jej oświadczył;)
Nie myślcie tylko, że się pobiorą ze względu na dziecko, bo już długo ze soba mieszkają, ale nie zalegalizowali związku, ze względów no osobistych, że tak powiem.

A ja czuję się w miarę nieźle. Niestety najbardziej i najczęściej boli mnie głowa, która wcześniej raczej mnie nie bolała prawie nigdy, no i  męczą mnie mdłości i nudności-wieczorno-nocno-poranne. Poza tym chyba nie mam innych "dolegliwości" ciążowych.
Wg mnie brzuszek już widać, ale wg innych nie widać nic. Jestem dość drobna i wg tego co miałam-kaloryfer na brzuchu-to trochę wystający okrągły brzuszek już jest dla mnie widoczny-Mąż się ze mnie śmieje. Do wczoraj chodziłam w leginsach bo juz w moje jeansy się brzunio nie mieścił i długich swetrach-to nawet się brzuszek odznaczał, zwłaszcza jak sie najadłam dobrze. Wczoraj ze względu na zbliżające sie mrozy udałam się po zakup spodni ciążowych. Zakupiłam, ale w nich to już jakoś w ogóle nic nie widać.
Jak zobaczyłam dzieciątko na USG to się zdziwiłam, jak się ono mieści w tym brzuchu-gdzie ono jest. Nadal ciężko mi uwierzyć, że we mnie jest dzieciątko. Nic nie czuję no i akurat mój wygląd za bardzo nie zmienił się. Przytyć jak narzazie generalnie nie przytyłam, pewnie też przez wymioty.

Oczywiście zrezygnowałam z siłowni, ale zaczęłam chodzić na gimnastykę dla kobiet w ciąży-rany jakie tam NUDY!!! Ale już lepiej pobujać się godzinę na piłce niż leżeć godzinę przed TV. No  brakuje mi siłki. A tam ćwiczenia na piłkach, turlanie się na nich-nawet fajne, nawet są ćwiczenia na mięśnie nóg, pupy, pleców, barki, ale dla mnie to takie tam machanie rękami bez sensu, nic nie czuję. Ale zawsze jakaś aktywność fizyczna jest. Chodzimy tez z Mężęm na basen. A od przyszłego tygodnia zapisuję się z koleżanką na jogę-może to nie będzie takie nudne.
Od przyszłego tygodnia też zaczynamy szkołę rodzenia-zobaczymy co to takiego.

No i teraz może uda mi siępisać częśćiej-zobaczymy.

Pozdrowienia dla Was wszystkich;)
No i czytałam, że niektóre są w podobnym stanie;)

10 komentarzy:

  1. Po pierwsze: Gratuluję :)
    Po drugie: my też nie mieszkaliśmy razem przed ślubem, ale jakichś kłótni szczególnych nie było. Docieranie się owszem (bo ciężko tego uniknąć), ale bardzo spokojne i niedługo trwało.
    Po trzecie: dobrze, że chodzisz na tą gimnastykę. Nie czujesz za bardzo nic, bo ćwiczenia dla kobiet w ciąży nie mogą ani zbytnio przemęczać ani naciągać mięśni jak przy zwykłych ćwiczeniach siłowych. Jeszcze taka kobieta z wysiłku zaczęłaby wcześniej rodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIEM, WIEM, ALE TAKIE ĆWICZENIA MNIE NUDZĄ.
      NO NIESTETY U NAS DOCIERANIE SIĘ WIĄŻE SIĘ Z KŁÓTNIAMI-I JA I MĄŻ NERWOWI JESTEŚMY, A ON SZCZEGÓLNIE.
      POZDR

      Usuń
  2. Gratuluję Wam Gosiu z całego serca! :) Cieszę się, że wróciłaś do nas do blogowego świata. Życzę Ci dużo zdrówka i mam nadzieję, że mdłości szybko miną!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję maluszka i życzę spokojnej ciąży :)

    A ludzie docierają się całymi latami ;) Mieszkałam z mężem przed ślubem 5 lat i teraz jesteśmy prawie 6 lat po ślubie - nadal się docieramy :)

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mnie pocieszyłaś;)
      Zresztą każdy człowiek się cały czas zmienia no i cały czas dociera z innymi;)
      pozdr

      Usuń
  4. No moje gratulacje!!!
    Fajnie, ze w koncu sie odezwalas i w dodatku z taaaaaka nowina :)
    A co do relacji z mezem - zlote srodki to podstawa :)
    Dotrzecie sie :)

    OdpowiedzUsuń